Odkąd z nim zerwałaś, minął może z miesiąc Powodów miałaś 150 niby Lecz kto, tak naprawdę, to wszystko by liczył? No chyba nie ty, no chyba nie ty, przecież Gdy był załamany i pisał do ciebie bez przerwy te brednie Ty miałaś go dosyć, czekałaś, aż w końcu zamilknie Messenger Ej, ostatnio jednak cisza Rzadziej się odzywał, no a dziś nie pisał wcale Chyba w dupie ma Cię absztyfikant, tego chciałaś Dlaczego dziś nie możesz spać? Bo chociaż ten zwrot akcji był do przewidzenia To jego już nie ma Są podpalone mosty, w tle płonie Poniatowski Się unosi dym, na pierwszym planie ty Kamera robi zoom na twoje sztuczne łzy Bo gdy ty chcesz to, czego mieć nie możesz Zawsze grasz tę samą rolę, grasz ją setny raz Nie najlepiej idzie ci - 16 milimetrów, na nich kiepski film Bo Ty nie wiesz, czego chcesz Bo Ty nie wiesz, czego chcesz Bo Ty nie wiesz Czemu zgasły jupitery i nagle zapanował mrok? Centrum uwagi jest daleko stąd Jeszcze niedawno nie odpisywałaś, a dziś nie odpisuje on Ale tak ta historia nie zatoczy koła To nie jest rom-com, to słaba etiuda szkolna Jak go spotkasz, się nie rzucisz mu w ramiona Bo on pewnie przejdzie obok, uda, że cię nie rozpoznał Ale wiesz o tym chyba Bo teraz robisz teraz to, co robią smutne laski w filmach Pijesz wino w wannie, nawet nie lubisz wina Ile byś dała za to, żeby on cię teraz widział? Ale nie widzi nikt Wchodzą napisy końcowe Nikt nie bije braw i nie ma aplauzu Ty siedzisz samotnie w tej sali kinowej I chociaż ten zwrot akcji był do przewidzenia To jego już nie ma Są podpalone mosty, w tle płonie Poniatowski Się unosi dym, na pierwszym planie ty Kamera robi zoom na twoje sztuczne łzy Bo gdy ty chcesz to, czego mieć nie możesz Zawsze grasz tę samą rolę, grasz ją setny raz Nie najlepiej idzie ci - 16 milimetrów, na nich kiepski film Bo ty nie wiesz, czego chcesz