Piję aloes Robię dwie płyty na raz A dzisiaj nie wychodzę, bo polecę Ale nie wyląduje, no bo już ledwo stoję Pogrzeję obiekt Jak będę miał opuścić chatę w weekend To mnie zakujcie w pierdolony łańcuch Bo kurwa za grubo ostatnio płynę I zaczynam krzywe kroki stawiać w tańcu Brzydkie dupy i wino Głupie gadki, dziadulec Zaczynamy nad Wisłą Kończymy dwa dni później Potem moralniak, którego zapiję białym winem Półsłodkim, poniżej dwóch dych To jest mój przepis na szczęście Otwieram palcem Świat da się lubić ♪ Słońce zachodzi i budzi się we mnie bestia Zaczynam, nie mogę przestać Zaczynam, nie mogę przestać Słońce zachodzi i budzi się we mnie bestia Zaczynam, nie mogę przestać Zaczynam, nie mogę przestać Słońce zachodzi i budzi się we mnie bestia Zaczynam, nie mogę przestać ♪ Piję se wodę Wczoraj poszedłem potańczyć I nie najebałem, bo mogę Miałem zostać, ale lecę na obiekt Nie by pogrzać z ziomem Wychodzę z ziołem, a nie z alkoholem Moment Zbieram obserwacje Na dwie płyty, które robię A właściwie trzy Bo jedną nagrywam na telefonie Jak będę miał zamulać w domu w weekend To może kiedyś zarobię na łańcuch Na razie mam takie flow, że płynę I spisuję wszystko co widzę na kacu Fajne dupki i piwko Pytania są tendencyjne Też wpadamy w cudzie nad Wisłą Lecę jak Sikorski, to przykre Potem zagadka, gdzie są pieniądze Bo jak wychodziłem z domu, to mój portfel był gruby Ale coś testowałem Najpierw palcem Więc chyba już wiem, gdzie są moje stówy ♪ Słońce zachodzi i budzi się we mnie bestia Zaczynam, nie mogę przestać Słońce zachodzi i budzi się we mnie bestia Zaczynam, nie mogę przestać Zaczynam, nie mogę przestać ♪ Słońce zachodzi i budzi się we mnie bestia Zaczynam, nie mogę przestać Zaczynam, nie mogę przestać Słońce zachodzi i budzi się we mnie bestia Zaczynam, nie mogę przestać Zaczynam, nie mogę przestać Słońce zachodzi i budzi się we mnie bestia Zaczynam, nie mogę przestać Zaczynam, nie mogę przestać