Theatrum mundi Theatrum mundi Theatrum mundi Theatrum mundi Theatrum mundi ♪ Skłaniają do refleksji I kłaniają się do stóp jak marionetki Nie mam płci, nie mam imion, nie mam metki To androgyniczny spin-off egzystencji Pluję kapłanowi w oko na spowiedzi Już Mesjasz mnie nie zbawi, biały kryształ go wyprzedził Krystalicznie czysta dusza nie istnieje na tej dzielni Chyba że kupisz wybielacz i polejesz do wieczerzy Znowu obcierają mnie glany Jestem męczennikiem dla sprawy Co mnie ciągnie znowu do Warszawy? Pytają mnie słoiki, konserwy, przyprawy Mandaty wlepiane za szybką jazdę Za szybko wciągnięto ich w życia farsę Zza szybki wpatrzeni jak w zachód na plaży W ten brudny, ulotny i marny teatrzyk To tylko kilka lat Dotykam bruzd i fałd I błądzę palcami gdzieś Gdzie zaczyna się twoja pierś Daj mi odczytać szyfr twych wad W szkole nauczą cię jak być pionkiem Bo będziesz nikim, już ci zapowiem Będziesz zębatką w ich wielkiej głowie Oni gustują w betonie Kto to właściwie są oni? Nikt ich nie widział na oczy, nikt nie dogonił Polityk to tylko kanapka co z torby wypadła Ich dzieciom jak biegły do szkoły Tak pleśnią zarasta mu twarz Zgniłymi ustami wyceni ci gaz Żal, padnięta sałata, zielona jak łąka z Windowsa Przypomni ci, że to już czas, na sen A w nocy po kątach pokoi, się roi od przodków i zjaw Pęd pociągów, a każdy się skrada Jak lew co intere go antylopa To tylko kilka lat Dotykam bruzd i fałd I błądzę palcami gdzieś Gdzie zaczyna się twoja pierś Daj mi odczytać szyfr twych wad Theatrum mundi Theatrum mundi Theatrum mundi Nie masz czego szukać w tym miejscu Nie ma tu przestrzeni dla odmieńców Dostałem swoją strefę dla palaczy Ale co dzień na śniadanie zjadam 440 herców Ukryłem ciebie w moim ciemnym sercu Upchałem razem z obrazami w cieniu I tylko głosy słyszę raz na miesiąc (theatrum mundi) Czasami myślę, że to tylko przeciąg Lecz potem zdaję sobie sprawę Że uciekam przed odpoczywaniem Uciekam na marne, utopiłem się w fontannie Choć marzyłem o zabawie i domówkach Lekkich obyczajów pannie Właściwie to o jednej takiej, tylko się tłumaczę teraz Żeby nie było, że kija w dupie mam i że się zakochałem, bo to wstyd Nie będę narażał się na tę nieskończoną hańbę Ale antylopa we mnie chce się wyrwać raz na zawsze Poproszę na przystawkę męską propagandę Nie płacę alimentów, nie płaczę i bardzo dużo palę Theatrum mundi