Sargofaj że rene kon ma twe jo Manasej rądelke tu samijo Sargofaj że rene kon ma twe jo Manasej rądelke tu safaj Różane mi... Tej wiosny Na brzegu filiżanki został ślad pocałunku, idę za nim W nieznanym kierunku i zatapiam się W twojej lekkiej jak latte sukience prawie latem Gdy wszystko wystarczy trącić, by brzmiało Tej wiosny Wybiegłaś wprost pode mnie i miękko rozlały się smaki Na wszystkich ścieżkach ode mnie do ciebie i od ciebie do mnie Na drobnych pęknięciach naszych ust tam jeszcze Nie gonił nas deszcz, nie gonił nas deszcz, który zmyje wszystko i wonnie Tej wiosny Zakwitły pierwsze przyjemności w kawiarniach i na białych ławkach Na palcach i w czule posyłanych głoskach W ramionach kamienic, gdzie zasypiały zmęczone popołudnia I w unoszonych do ust filiżankach Wtedy jeszcze Nie gonił nas deszcz, nie gonił nas deszcz, który zmyje nas ze stolików Który porwie nasze kroki z bruków i raz na zawsze zatopi Tej wiosny nie gonił nas deszcz, był daleko poza widokiem Nie było go widać nie było widać, deszczu z naszych dużych i czujnych okien