Za lustrem biały puch, w proszku jest świat Mróz łapie senniejszą z traw Melodię nuci do snu, snu z pustych łat Cichutko, jakby się bał Bo on kochanie, on widział nasz taniec Podmuchem więc schłodził, co zostało z nas Ten pył, ten pyłek zły Nic prócz śniegu, nic Proszę idź Na lustrze znów biały puch, w proszku świat Biel budzi tak wiele barw Pod mostem, na moście, my znów - mamy sens Bo sypie się nocy rtęć A my kochanie, my wciąż w bałaganie I nie myśl co rankiem, co zostanie z nas Ten pył, ten pyłek zły Jak bez śniegu żyć? Tylko śnić?