Idę do niej, spóźnię się więc dzwonie Luźniej chociaż w sumie trochę tu gdzieś mógłbym dobiec Nie będę zachował się jak zjeb o nie nie, nie Kiedy przypał zdobi me pełne kielnie Dwa jointy w kieszeni w drugiej dwa jeszcze Odkąd stówę mam na zgonkę umieram częściej Ostatnio słońce świeci jaśniej, tajniaki kamuflaże mają lepsze Wszystko smakuje wyraźniej wystawione na powietrze Chowam jointy głębiej kiedy idę do niej czują jak mi bije serce Kiedy idę do niej słyszą kiedy krzyczę mayday Wszystkim życzę dobrze nawet kiedy życie jest złe Zostało niewiele jeszcze drogi Do skrzyżowania na piętro trzecie schody Nogi połamie lecz stanę choć ledwo dysze Trójkąt woła mnie tu nawet gdy nic nie słyszę Jebana miłość której pragnę Kontra życie które zna mnie Jebana miłość której pragnę Kontra życie które zna mnie Podchodzisz odpowiedzialnie dusisz się lecz kłamstwem Że niby pierwszy raz musisz nosić maskę Zdjąłem ją bo w chuju mam kwarantanne Gdy ulice puste a sklepy martwe Umyłem ręce milion razy, teraz idę do niej pieszo Żelem antybakteryjnym wycieram telefon Jakiś typ wbiega we mnie ja zaliczam wypierdolkę On ucieka, się podnoszę ledwo no i fon też Nie szukam spiny dzisiaj więc chuj wbity w typa Wkładam baterię próbując włączyć go, coś klikam Nie ma się co burzyć kiedy w gaciach gram se kitram Nagle w tle słyszę "Stać policja!" Z bramy wybiegają mi machają mi blachami Czuje się chujowo bo wiem, że będę trzepany Jestem zbyt zjarany nie wiem,czy palić wrotę Mam już dosyć uciekania by się poddać mam ochotę Pytają "Czy widziałem typa w czarnej czapce z daszkiem?" Ja na to że "Nie", a oni "Żebym jak zobaczył zgłosił to na psiarnie" Pobiegli dalej na odchodne rzucając mi "Proszę założyć maskę" Jebana miłość której pragnę Kontra życie które zna mnie Jebana miłość której pragnę Kontra życie które zna mnie Jebana miłość której pragnę Kontra życie które zna mnie Kontra życie które zna mnie Kontra życie które zna mnie Jebana miłość której pragnę Kontra życie które zna mnie