Dzisiaj zrobię coś czego nigdy nie zrobił żaden raper nigdy Nagram piosenkę o chejterach Chciałbym pozdrowić swoich braci co gonią Towar w pułnocnym bresleau i nie mogą go dogonić To dla wszystkich tych którzy są właśnie sobom Trzymajcie się w tym VERSACE, VERSACE VERSCAC, E VEDE (VERSACE) VERSACE, WVEV SRAC E, VERSACE VERSACE (VERSACE) VERSACE, VERSACE VERSCAC, E VEDE (VERSACE) VERSACE, WVEV SRAC E, VERSACE VERSACE (VERSACE) Będę chory jak swej gaży nie pomnożę Dzwoni do mnie bubr i pyta czy ja może mam pożyczyć kłode Mówię bez problemu bo właśnie goszczę twoja przyszła żonę Mówię bez problemu, wchodzę w to jak w stołek (odgłosy wyjebana się) Versacze noszę tak jak brodę, siedzę w marche i zamawiam sobie homar Baba mówi, żebym zważył sobie to jak towar To ważę sobie, lecz na wadze wyskakują błędy Wniosek? To że życie szmatą to autentyk Smieciu chcesz się wieźć się sobie zbastuj IDE przejść się jeszcze po mym ranczu, Oni jak bakterie żyją z resztek po mym lanczu Zacieram po sobie ślady jak mańkut Gdy ona wypina się to robię się blady jak Larus argentatus Kiedy klęka przy mnie, I chce po królewsku, zakładam jej na szyje blachę, no bo Płaska tak jak platfus Kupiłem gumy i perfumy 'tego gubisz kody Moje życie to godmode Co tak rudy stoisz, grudy kroisz Ty jesteś dzięcioł 'tego lubisz kłody Ona chce po królewsku a Ty mylisz rody Jebie od ciebie trupem jak od persefony VERSACE, VERSACE VERSCAC, E VEDE (VERSACE) VERSACE, WVEV SRAC E, VERSACE VERSACE (VERSACE) VERSACE, VERSACE VERSCAC, E VEDE (VERSACE) VERSACE, WVEV SRAC E, VERSACE VERSACE (VERSACE)