Słońce było tuż za rogiem, wolałem dojebać sobie Tłumić to przez towiec, Was traktować gorzej Tych, którzy chcieliby dla mnie najlepiej Widzę swe błędy jak na półkach w sklepie Mnie to mordeczko to już tak nie klepie Coś we mnie pękło i jakoś tak pusto Kiedy się gapię zbombiony na lustro To mnie trafiło, myślałem, że musło Kuba Tranquillo, to nie potrwa krótko Jeszcze przed zimą myślałem, że chuj w to Siedzę z rodziną, mam w tym całe biurko, bo Przykro jak na siebie spojrzę Przyszłość, czarna jak Orwell Wyjść stąd, ale tak na dobre W tył zwrot, ja robię to ciągle Przykro jak na siebie spojrzę Przyszłość, czarna jak Orwell Wyjść stąd, ale tak na dobre W tył zwrot, ja robię to ciągle Paranoje, nie wychodzę z chaty jak nie muszę Znów chyba słyszałem jak ktoś śmiał się ze mnie w autobusie Gdzie miałem dobiec stwierdziłem, że mogę uciec Zwykle tak robię, wytrenowałem tę sztukę Dziś już nie mam siły żeby mówić Ci Co u mnie słychać, kiedy możemy się zbić Przykro jak na siebie spojrzę Przyszłość, czarna jak Orwell Wyjść stąd, ale tak na dobre W tył zwrot, ja robię to ciągle Przykro jak na siebie spojrzę Przyszłość, czarna jak Orwell Wyjść stąd, ale tak na dobre W tył zwrot, ja robię to ciągle