Kiedy rano wychodzę na street Mijam twarze szare jak Reebok classic Idę dalej, pada dalej z nieba deszcz i Mam buty stare by nie zjebać lepszych Lubię takie dni, nawet latem i Śpiewam sobie, "Tyle deszczu w całym mieście dziś" Że łatwiej płynąć, niż se gdzieś iść Że łatwiej płynąć, niż se gdzieś iść Kierowcy senni, każdy za kierką śpi Się nie śpieszą zbyt żeby dziś pierwszym być Dzisiaj nie chce nikt chyba pieszym być Woli się w autobek wbić patrząc se na krople Albo z mokrych drwić co stoją se za oknem Ja mam swoją opcję, zbufany towcem Mam spokojny oddech, nie szukam wojny wogóle Wrzucam frustracje ciągłe w osobny folder I go wrzucam w wodę Kiedyś w taki dzień bym zarzucał kołdrę I zarzucał coldrex Dziś to zwyczajny workday, muszę naruchać pieniądze Kiedyś bym w taki dzień wolał się zrzucić na goudę (zdróweczko) Dziś pod parasolem nie piję wogóle (wogóle) W miejscu nie stoję, bo zmoknę Siedzę se w robce i piszę tą zwrotkę I piszę, i piszę A bit mną kołyszę Kiedy rano wychodzę na street Mijam twarze szare jak Reebok classic Idę dalej, pada dalej z nieba deszcz i Mam buty stare by nie zjebać lepszych Lubię takie dni, nawet latem i Śpiewam sobie, "Tyle deszczu w całym mieście dziś" Że łatwiej płynąć, niż se gdzieś iść Byle nie popłynąć, ty Kiedy rano wychodzę na street Mijam twarze szare jak Reebok classic Idę dalej, pada dalej z nieba deszcz i Mam buty stare by nie zjebać lepszych Lubię takie dni, nawet latem i Śpiewam sobie, "Tyle deszczu w całym mieście dziś" Że łatwiej płynąć, niż se gdzieś iść Że łatwiej płynąć, niż se gdzieś iść Kiedy rano wychodzę na street Mijam twarze szare jak Reebok classic Idę dalej, pada dalej z nieba deszcz i... (Kap, kap, kap, kap, kap, kap, kap) (Ty, tam dalej pada, ja się nie wyłaniam) (Jak chcesz to możesz podbić...)