Gdy mi obrzydnie to, co robię Gdy przestaną mnie obchodzić Te wszystkie teksty, melodyjki Wręcz bokiem zaczną już wychodzić Zaśpiewam wtedy coś takiego Ani do tańca, ani do słuchu Jedni mieć będą wodę z mózgu A drudzy za to kolkę w brzuchu Będzie to istny dom wariatów Psychofizyczna kołomyja Już widzę radość mych przyjaciół I uśmiech na ich świńskich ryjach Miewam czasami takie myśli Zwłaszcza nad ranem, tuż przed pracą To właśnie snobom się podoba Za to mi całe życie płacą Miewam czasami takie myśli Zwłaszcza nad ranem, tuż przed pracą To właśnie snobom się podoba Za to mi całe życie płacą