Weź się nie bój, chwytaj okazję i szansę Zacznij w siebie wierzyć co w życiu naprawdę ważne Musisz wyznaczyć cel uparcie dążyć do czegoś Działaj, działaj zrób to bo nikt za Ciebie nie zrobi tego Do upadłego warto próbować, trenować, pracować By ustatkować się i zdobyć swój szczyt A wtedy nikt nie powie nie było warto Jak znasz smak porażki docenisz zwycięstwa wartość Nie obcy hardkor cierpienie ból trud Wyprawa potrafi długa być że powala Cię z nóg A do tego wróg nie jeden to twojej drabiny szczebel Żeby wspinać się wysoko bo zawistni nic nie mogą Staw czoła nałogom jak chcą Cię na dno zrzucić Zamiast leżeć na deskach lepiej jest wyjść na ludzi I niech nie budzi Cię chłód schodowej klatki wariacie Wielu z was się boryka lecz wierzę że radę dacie Jeszcze w życiu przyjdzie ten czas (ten czas) Jeszcze nadejdą lepsze dni (te dni) Nawet jeśli teraz jest źle (jest źle) A los kłody podrzuca Ci (ej, ej) Ty zaciśnij pięści i leć (i leć) Bo nie wystarczy tylko chcieć (nie nie) Trzeba żyć nieustannie walczyć Weź się w garść i nie wracaj na tarczy Taki już jestem wciąż przesuwam bariery Możesz być sportowcem bez wielkiej kariery Mogą tworzyć memy jak dałeś kiedyś dupy Przegrany jest ten który nie czuje skruchy Wieszaj łapiduchy jak boisz się ciemności A co mają powiedzieć ludzie niewidomi? Szanuj swój dobrobyt lub na niego pracuj Pieniądze to cyferki za które ludzie się szmacą Idziesz do przodu gdy oni się łajdaczą Ocierasz pot gdy oni nadal płaczą Ty trzymasz fason i stajesz się ich wzorem Młode drzewa obrastają w taką samą korę Jak jesteś trollem to zaniedbasz własne pole Ktoś zbuduje tam boisko i będzie strzelać gole Kalibruj zbroje proch ładuj w naboje A jak robisz tylko hałas to jesteś kapiszonem Jeszcze w życiu przyjdzie ten czas (ten czas) Jeszcze nadejdą lepsze dni (te dni) Nawet jeśli teraz jest źle (jest źle) A los kłody podrzuca Ci (ej, ej) Ty zaciśnij pięści i leć (i leć) Bo nie wystarczy tylko chcieć (nie, nie) Trzeba żyć nieustannie walczyć Weź się w garść i nie wracaj na tarczy Jeszcze kilku których kochasz da Ci powód tu do smutku Kilku nie znasz, powód by się cieszyć Najpierw zrób porządek tu w swoim ogródku Potem resztki spakuj i wypierdol śmieci Plecy pełne ran, świeżych i tych z kiedyś Całe życie walczysz, znam bezwzględne dzieci Czemu już sąsiedzi nie patrzą jak wtedy? Kiedy całe te osiedla rap tak pięknie leczył Poszedł każdy w swoją stronę i to bez gadania Mania zarabiania ćpania chlania jazdy Pęka wszystkim bania przerabiał to każdy Każdy w swoją stronę nikt już nie chce prawdy Upadałem i powstałem nie raz i nie dwa Nikt tego za mnie nie robił tylko zawsze ja Zawsze był też Rap, przyszyty do duszy Patrzą czy się uda i czy Kafar dalej ruszy, ej Jeszcze w życiu przyjdzie ten czas (ten czas) Jeszcze nadejdą lepsze dni (te dni) Nawet jeśli teraz jest źle (jest źle) A los kłody podrzuca Ci (ej, ej) Ty zaciśnij pięści i leć (i leć) Bo nie wystarczy tylko chcieć (nie, nie) Trzeba żyć nieustannie walczyć Weź się w garść i nie wracaj na tarczy