Dwie larwy tu bywają Siksy kameliowe Diada, co nocą snuje się tramwajem Z pętli w pętlę Zawsze razem Tak jeżdżą, by nie dotrzeć Z nory w norę W dziób za cztery banie Nim brzask przyjdzie brochy rozprują Skóry zetrą Brecht na świat wyplują Tak, to wasz teatr wy wilki stepowe Gdy wam się życie mieści w piździe, Wam wygrać to przegrać w małym polskim mieście Bóg Polmos - matka brama Wyją po nocy nudy kokoty Sucz – wódka – mróz Wyrok za wyrok, wirus za wirus Trwoga jak nóż. "To moje dzieci i w nich ziemię zaklinam. Nieludzką prawdę robaczych zwitek W ich mokrych grobach drwią z was ambicje Warczą rzeczy... tam gdzie Basztowej kłania się święty Wincenty" Rzecz Syta wesz Rzecz twoja karna jest – Czy zmyła z siebie mnie? Ukłuciem – czarem – snem Od tej nocy Aż do końca Wasz sterczący diabeł Zatańczy jak zagracie Bez ustanku W dzikim pędzie Z pętli w pętlę Będzie gnał wkoło Będzie śpiewał nam... Rzeczom