To jest milionowy numer Dla tych co nie mogą zrozumieć, że ich dłonie brudne Twarze obłudne to wstyd Mówisz to się staje nudne, palenie ognia wszystkie brednie, a ten kto ma czyste serce Nie boi się wiecznie tych słów Oni spadają w ogień, Lecą w dół Oni spadają w ogień lecą w dół Oni spadają w ogien lecą w dół Oni spadają w ogien I chociaż oni chcą by płomien zgasł Ja ciągle będę palił go, Ogina nigdy nie mam dość, Chociaż oni chcą bym przestał ja ciągle będę pałi go, aż spłonie we mnie zło Weź ode mnie to, czego tak dużo mam Chodź i ogrzej się Ty nigdy nie bedziesz sam Oni spadają w ogien, Lecą lecą w dół Oni spadają w ogien, Lecą w dół Oni spadają w ogien Lecą lecą w dół Oni spadają w ognien NIgdy nie zgaśnie ten ognień co wciąz płonie w nas Ooo niee Tyle razy upadłem, A jednak ja wciąz wieerze Tyle lat tych, tyle ludzi, tyle chwil, tyle wartych Tyle sytuacji tak nagłych, które zatruwały sny Nadchodziły chwile zwątpienia Obracały się w proch marzenia Rozchodziły się nam drogi lecz jestesmy z jednej krwi Oni spadją w ognien Lecą lecą w dół Oni spadają w ogien Lecą w dół Oni spadają w ogien Lecą lecą w dół Oni spadją w ogieen Lecą lecą w dół.