Aneta ucieka, gdy pije wino w klubie. Aneta ucieka, gdy patrzy w oczy mi. Aneta ucieka, gdy tańczy na parkiecie. Aneta ucieka, gdy opowiada sny. Widzę ją z daleka, jak tańczy do piosenek. Głupich, jak czerwone światła. Znów ją wyniosą, na podpitej tarczy. Ktoś pośle sms'a: "Ale była łatwa". Potem się zbudzi gdzieś w studenckim mieszkaniu. Przykryta kołdrą, za 18, 90. Wypije kawę i zapali miętowego. I zniknie szybko, nikogo nie pesząc. Tamten wstanie trochę później i nie będzie pamiętał, Imienia tej, która sprawiła, że ta pościel taka dziś wymięta. A Aneta jedzie już autobusem i z telefonu odtwarza całe wczoraj. Do kogo, o czym pisała. I, że ten typ miał na imię Mikołaj. Aneta ucieka, gdy pije wino w klubie. Aneta ucieka, gdy patrzy w oczy mi. Aneta ucieka, gdy tańczy na parkiecie. Aneta ucieka, gdy opowiada sny. Parę dni później widzę ją u niej w robocie. Sprzedaje sukienki brzydszym dziewczynom. Z plecaka na zapleczu wystają jej książki. Okładkami się krzywią, nadchodzącym egzaminom. Szef jest frajerem i próbuje ją szczypać. Ona w piruetach, bo z forsą krucho. Gdy pali szluga przed witryną sklepu, Zakłada włosy bezradnie za ucho. Dzwoni do jakiejś Anki i ryczy prawie minutę. Za chwilę już znowu, ogarnięta. Patrzy na tamten zakazany numer I jest najsmutniej uśmiechnięta. Dotrzymuje swych przyrzeczeń, Których nie cierpi najbardziej. Trzymam za nią wasze kciuki, Niech się Anecie pofarci. Aneta ucieka, gdy pije wino w klubie. Aneta ucieka, gdy patrzy w oczy mi. Aneta ucieka, gdy tańczy na parkiecie. Aneta ucieka, gdy opowiada sny.