Jurek Mech miał ten pech Że jadał za trzech A że lubił do tego wypić Często zamieniał się w głaz Jurek Mech miał ten pech Że położył się tam Gdzie nigdy, przenigdy nie powinien się kłaść A dzień się zaczął pięknie jak jakiś serial Dowieźli mu cztery tony ciętego węgla Wypadniętego z odpowiedniego transportu Ogrzeje za frajer hurtownie, Jolkę weźmie do kurortu Za... Zaoszczędzone Za... Zaiwanione Za... Zaoszczędzone Za za za za za bum bum Zostawił więc małolactwo zaufane We firmie, a sam zaczyna bujane Bierze taryfe, łapie lejce na reset Tubalne "jadziem!" po taryfie się niesie Godzina pierwsza, a on we Szwejku Popija golonko piwkiem i widzi w wejściu Kolegę, co macha łapą wielką jak schabowy księżyc Poleci wódka, czas się trochę odpieniężyć Jurek Mech miał ten pech Że jadał za trzech A że lubił do tego wypić Często zamieniał się w głaz Jurek Mech miał ten pech Że położył się tam Gdzie nigdy, przenigdy nie powinien się kłaść No, i wzięli pół litra nieprawdy na ten cholerny deszcz Pogadali o sprawach, co ja znam, a ty wiesz Kiedy zaszło słońce, przestało padać, Jurek wykolebał się z knajpy jeszcze miasto obadać Krokiem pewnym jak lewizna i podatki Szedł w stronę Mariotta jakąś dziewuchę obłatwić Poszła z nim, on jak w dym, blondyna co film Urwany jej nie robi różnicy wcale Nie bardzo mógł, tabletek też Wiesz, rok po zawale Się rozstali w zgodzie, bo portfel miał Przepastny, jak jej licznik chciał Rzuciła za nim tylko ze śmiechem "ciao Ciao ciao bambino" Jurek Mech miał ten pech Że jadał za trzech A że lubił do tego wypić Często zamieniał się w głaz Jurek Mech miał ten pech Że położył się tam Gdzie nigdy, przenigdy nie powinien się kłaść Więc na dobitke parę luf niedaleko dworca Nagle serce mu mówi "szukaj, bracie, kojca" Rozkminka szybka, o! Jest tu park I piękna ławka, by złożyć umęczony kark Leży Jerzy koło wieży A ta wieża to Pałac Kultury I Nauki bez imienia już Stoją nad nim panowie, z których żaden to anioł A każdy porządku stróż No i pobudka w żłobku, pośrodku potępionych ciał i dusz Na wypisce pusty piter, w lustrze limo lila róż W głowie pustka tylko z żyletek poskładana Na horyzoncie ślubna i tramwajów piski z rana Gdyby miał streścić to miasto teraz w pigułce Pozostałyby tylko maszkarony i rzygulce Maszkarony i rzygulce Maszkarony i rzygulce To Jurek Mech On nie ma szczęścia To Jurek Mech x2