Znowu nie śpię w środku nocy wrzeszczę w niebo głosy Ktoś w tym mieście słyszy, że wzywam pomocy? Gdzie jesteście, gdy was wołam znów mam przed sobą potwora I nie zdołam sam mu stawić czoła, nie, nie Sam tego chciałem wiem, sam tego chciałem wiem Wszystko co działo się ostatnio było tylko snem (tylko snem) Sam tego chciałem, kiedyś słowo było ciałem Dziś nikogo nie mam obok, stale siedzę sam ze sobą (sam ze sobą) To nie zdrowo chcę na nowo zacząć z tobą Ale boję się co będzie dalej, znasz mnie doskonale Strasznie źle mi z tym, że straciłem w ciebie wiarę Gorzkie żale w studiu jak w konfesjonale Amen, ani razu nie skłamałem Przed mikrofonem stoję jak przed Panem Czuję, że zostanę sam na wieki wieków amen Proszę powiedz mi, że zwariowałem Ani razu nie skłamałem Przed mikrofonem stoję jak przed Panem Czuję, że zostanę sam na wieki wieków amen Proszę powiedz mi, że zwariowałem Znowu nie śpię w środku nocy wrzeszczę wniebogłosy Bierzcie i jedzcie z tego jak prorocy Chcecie jeszcze, wiem że każdy z nas czuje niedosyt Ale wierzcie mi przez cały czas robię co w mojej mocy (mojej mocy) Już od dawna spędzam każdą wolną chwilę Myśląc tylko o tym ile do tej pory spierdoliłem Czuję winę, moją bardzo wielką winę Zgrzeszyłem myślą, mową, zaniedbaniem oraz czynem Mam za sobą serpentynę, przeszłość jest mi obojętna A jedyne czego żal mi to, że widzę cię od święta Moje dłonie są już sine, ogień płonie w twoich rękach Inni wierzą, że w koronie cała siła jest zaklęta Ja wiem, że pękają od niej skronie Gdybym był na twoim miejscu oddałbym wszystkim za swoje Przy mikrofonie stoję, ale jak na poligonie Więc wiem, że słowa mogą ranić jak naboje, koniec Amen, ani razu nie skłamałem Przed mikrofonem stoję jak przed Panem Czuję, że zostanę sam na wieki wieków amen Proszę powiedz mi, że zwariowałem Ani razu nie skłamałem Przed mikrofonem stoję jak przed Panem Czuję, że zostanę sam na wieki wieków amen Proszę powiedz mi, że zwariowałem