Ten numer, ten numer miał mieć inny bit I być o czymś innym, ale wyszło jak wyszło AP always flexin' 11 marca, ja i miłość mojego życia no more Ziomki wynajęli mi kondo W głowie myśli czarne jak Mordor Ale dopiero miał zacząć se horror To jak Hitchcock Na początku jest trzęsienie ziemi Piekielnie mocne Demony szczerzą zęby ostro A potem tylko napięcie rośnie W tej mojej dziupli Piłem whisky trzy dni by topić smutki Nie nalewam do szklanki łoję z butli Nie korzystam z netu czy kablówki Czwarty dzień dzwoni ziomek mówi, "Mów mi" Mówi, "Wiesz co się dzieje? Mordo jest pandemia na świecie I kwarantanna w Polsce Zaraz wszytko zamkną w Polsce Koncertu nie zagrasz w ogóle Ja muszę szukać mieszkania Co kurwa jak zamkną ulice? Jak ja kurwa nagram te płytę? Jak ja kurwa zarobię na życie? Nigdy kurwa nie zbierałem na czarną godzinę A nadeszły kurwa czarne miesiące Do tego tydzień temu zostałem wyjebany na nie małe pieniądze Kurwa mać, zaraz bania mi siądzie Nie mogę być sam na tej wojnie "Ziom, zapraszam na kwadrat na trochę" Żona, dwójka dzieci i ja na wersalce pod kocem Trzy noce tam spałem i potem Za pożyczony hajs wynająłem klitę Tu będę kończył płytę, tu będę łączył z bitem co teraz piszę Łzy jak igły, bo przeprowadzka boli jak nic nigdy ♪ Mówią, "Jak się jebie to wszystko na raz" Jakby los mi mówił, "Dziwko to kara!" Było Ci tak dobrze, to wypierdalaj! Surrealizm jak (qual modo vara?) To co się dzieje wokół mnie Teraz niewyobrażalny do tej pory mnie stres zżera Musiałem zacząć medytować Przestałem palić i pić, nie potrzebny esperal Bo kiedy zacząłem promować album Oczekiwałem dobrego vibe'u A po singlu chciałem ojebać valium Zasięg jakbym cofnął się do undergroundu Te ostatnie miesiące robiliśmy reset z półki Było pod górkę i teraz miało być z górki "Nie załamuj się, damy radę mordo" Mówią ziomale z wytwórni Na nowej jamie zalało mi ścianę Działają dwa kontakty na chacie Jeden w kiblu i jeden pod TV Gdyby jutro mnie potrącił samochód to też mnie nie zdziwi Tę ścianę zalał prysznic - mój Dlatego zamiast niego mam dziurę I rurę w podłodze i maszynę co suszy to gówno Od tygodnia na chodzie Dlatego co dzień zjeżdżam sześć pięter windą By się wykąpać na dole Kiedy nie piszę to studio albo social na fonie I dopiero w nocy mam czas by coś oglądać na kompie Ostatni miesiąc i nadchodzące miesiące To oficjalnie moje najgorsze dni Więc jak kupiłeś tę płytę Najzwyczajniej w świecie - dziękuję Ci