Ref:Wrzaski rozdzierały ciszę gdzieś pod ciężką mgłą Tłumy wyszły na ulicę krzycząc faith no more! Miało to przywrócić życie jak elektrowstrząs A spłynęły te dzielnice niczym Wietkong krwią Płonęły podpalone fury, domy, szyby, mury Wokół rozwścieczone tłumy, hordy żywych ulic Widok rozpalonej łuny przypominał ten nad Etną Weź wdech, bo wyjść stamtąd to jak przejść przez piekło Szli wolno, w rękach dzierżyli płonące łuczywa Siejąc ognisty pogrom, za ogrom kłamstw w żyłach Szły całe rodziny, ulicami miejskiej doliny Za nimi dymiły rozbite szklane witryny Przywiózł furgon dynamit, więc go równo partiami rozłożyli Od dołu piętrami tuż nad fundamentami Raptem kaboom! jebut! bum! w dół wraz z ofiarami Legł Pałac Kultury w tłum jak buk pod siekierami Płonęły kina, teatry, sejm, senat i opery Ulice, przystanki, banki i kontenery To był marsz śmierci w intencji pozbawionych marzeń Jakby się gram rtęci rozlał Bogu nad ołtarzem Ref:Wrzaski rozdzierały ciszę gdzieś pod ciężką mgłą Tłumy wyszły na ulicę krzycząc faith no more! Miało to przywrócić życie jak elektrowstrząs A spłynęły te dzielnice niczym Wietkong krwią To samo było w Szczecinie, Lublinie i Gorzowie W Koszalinie, w Olsztynie, w Gdańsku i w Rzeszowie A w Krakowie podłożyli ogień pod sukiennicami By pochować obiekt w popiole straconej wiary We Wrocławiu przebili nawet rozbiór Pruski Gdy zburzyli i wrzucili w Odrę Ostrów Tumski Inni zrobili ogniste domino jak stąd po Boston Gdy w Łodzi polali benzyną całą Piotrkowską Nad nimi na niebie rozsiane latały helikoptery Jedne kamerowały tłum, inne od gaszenia płomieni Już jechały buldożery, czołgi, widać je z góry Na spotkanie wściekłej hordy i jej krwawej natury Już stał mur policji, cali obici w kewlarze Tarcze, pałki, kaski już za kolejnym wirażem Przez kłęby dymu zderzyły się dwa przeciwieństwa Prawo i porządek kontra 'w paszczy szaleństwa" Raptem z tłumu wyszedł z bazooką były wojskowy Pocisk rozsadził policyjny wóz transportowy Potem uciekła policji przynajmniej połowa Gdy tłum zaczął serwować koktajle mołotowa Ref 2:Idą, idą jak na rozkaz By obrócić tutaj wszystko w pył! Dzikich hord, dzikich hord, czarna rozpacz Jak pijana sicz idąc palą, by żyć Wyglądali jakby dopiero co odkryli brąz Przybyli w noc jakby karmili zło Być może pod twojej familii dom Wyglądało to gorzej niż egzorcyzmy Emily Rose Jakbyś nie wiadomo czemu stanął w obliczu schizmy bogini klątw Przybyli w noc, zrobili stos, dokonali samosądu Dziś palili za winy jakby tępili żywy trąd A podpalonych żywych puszczali jak napalm żywych bomb Tłum dzikich hord, nikt nie liczył mord, już się nie liczył rząd Innych pozamykali, związali i grali z nimi w rosyjską ruletkę Truli spalinami, tlenkiem węgla konkretnie Wśród tej nienawistnej spirali nie wiadomo kto kim był Pozabijali się nawzajem, ha! ha! taki film hawk Ref:Wrzaski rozdzierały ciszę gdzieś pod ciężką mgłą Tłumy wyszły na ulicę krzycząc faith no more! Miało to przywrócić życie jak elektrowstrząs A spłynęły te dzielnice niczym Wietkong krwią