Nie wiedząc dokąd idą, niezbadany wyrok Połyka ich horyzont, dla ludzkiego wzroku giną W przeciwną stronę do wieczystej drogi ziemi idą W obrotach sfer nieporuszeni, pozbawieni imion Być może to ich kroki poruszają piaski pustyń I tylko wobec nich nie mają swojej racji głupcy Nie pytaj po co idą, cel jest poza tarczą Na której w końcu wróci każdy oddać czym zawładnął Poszukując pewnej rzadkiej odmiany odmiany Szeptowi Daimoniona oddani do granic Choć najpoślednieszy smak wśród mas i tak zwycięży W ich ustach myśl stoików wciąż ożywia martwy język W sanktuarium drogi, w pielgrzymce do końca Na piasku ostrogi kreślą credo, sprostać Kiedy wszystkie formy wokół znowu zmienią postać Będą kroczyć w miejscu pomniki bez żadnych podstaw Pielgrzymi idą, pieśń brzmi cicho A wieczny ich krok nie spieszy donikąd