Strach pomyśleć, że Rah się tak leni Strach pomyśleć, że Mag się tak leni Strach pomyśleć, że Fo się tak leni Strach pomyśleć, że skład się tak leni Wszyscy śnią, wszyscy smacznie śpią Rah ręka posuwa myszkę swą Trzy kawy wypite Słuchawy w łeb wbite I w dodatku cechą tą trafiony w spadku Dawno po północy, ja mam to w zadku Zatopiony w dźwięków dostatku Do sił ostatku, z bety upadku Tik, tak, dzwonek, budzik, luzik Wstaję, co mi pozostaje? Iść za zwyczajem (Smacznego, brat) Dzięki, nawzajem Zaraz się najem i na misję się udaję W usta faję, Rah mach w płuco daje Noga po nodze na drodze staje I pędem do biura, a tam pełna kultura Pod ręką komóra, na parkingu fura Dyrektywy od chiefa Nura w kangura, po hurtowniach tura W końcu godzina, która Pozwala na to, by pójść do domu, no to rura Tam obowiązki, nie cierpię ich, są jak tortura Stała procedura, mamo, nie mam czasu dziś akurat Bo w pokoju Przegrzewa się aparatura Tak Dla ciebie to robię Uświadom to sobie Na lenia w chorobie Wiem jak dogodzić tobie