Napełniam wspomnieniami plecak Będę się nimi karmił kiedy sam zostanę bez was Ty zawsze byłaś dla mnie dobra, dlatego brałem cię za pewnik I odkładałem na później skargi mówione przez zęby Gdy patrzę na gwiazdy nie mogę uwierzyć, że są tam naprawdę Gdy widzę twój uśmiech i widzę jak gaśnie Patrzysz na mnie jak na ducha Chciałbym widzieć złość w tych oczach Chciałbym widzieć coś w co mogę upaść Ja nie staram się, ty oddalasz się Wcześniej nie bałem się, że będę biegł bez ciebie (nie) Jak bluszcz oplatam cię i nim zapadnie zmierzch Przekonam się, że w życiu nie ma nic na zawsze, nie Znikasz na drugi biegun, ślady jak w śniegu Na ścianie zostawiłem zakrwawioną pięść Jak bluszcz oplatam cię i nim zapadnie zmierzch Przekonam się, że w życiu nie ma nic na zawsze, nie Znikasz na drugi biegun, ślady jak w śniegu Na ścianie zostawiłem zakrwawioną pięść ♪ Przyzwyczaiłem się, ty rozpieściłaś mnie Dziś uczysz mnie samotności jak abc Jaki jej smak jest gorzki, gdy poznałem smak radości Czytam smutne książki roniąc na nie łzę Nie rozumiem co czytam, myślę o tym kiedy wyszłaś Patrzę na świat jak przez palce, czekam aż obudzę się Chyba wiem już co to wina, choć przestałem świat obwiniać Po raz pierwszy ja sam sobie w głowę wbijam głębiej cierń Patrzę jak nasz okręt tonie, patrzę jak puszczają dłonie Myślę, czy chciałbym zapomnieć jak patrzyłem na nasz koniec Jak bluszcz oplatam cię i nim zapadnie zmierzch Przekonam się, że w życiu nie ma nic na zawsze, nie Znikasz na drugi biegun, ślady jak w śniegu Na ścianie zostawiłem zakrwawioną pięść Jak bluszcz oplatam cię i nim zapadnie zmierzch Przekonam się, że w życiu nie ma nic na zawsze, nie Znikasz na drugi biegun, ślady jak w śniegu Na ścianie zostawiłem zakrwawioną pięść