Lecz kiedy chciałem mówić następowała passa milczenia. Nie zdążyłem, może to przez amok i pogoń Mleko już się rozlało dziś me życie zwie się trwogą. Wstaję lewą nogą, dawnego ranka anatocyzm Pamiętasz jak patrzyliśmy w gwiazdy, słuchając nocy Tak dziś nasłuchuję, lecz dominuje wolna przestrzeń Popadam w tamte chwile, jak modelki w anoreksję Się pogubiłem, mam za dużo chwil refleksji W tym wszystkim byłem jak wilk w watasze Mętlik. Dziś nie ma niczego, wciąż szukam prawdy o nieznanym Mam wszystko, ale tak naprawdę nic, właściwie rany Chcę walczyć o nasze godło, chcę myśli usunięcia Dziś wiem, pieniądze nie są miarą prawdziwego szczęścia Widzisz co chcesz widzieć, kierujesz się czystką Rzucam światło na przeszłość poddając wątpliwości przyszłość Ref.: Jak nauczyć pamięć, by umiała zapominać? Więc tłumisz ból, wraca jego zdwojona siła Jak tlen potrzebujesz lekarstwa na wyjście z mojej głowy Wziąć lekarstwo, nie znaczy nie być chorym / x2 Szukając wśród szarych przecznic w codzienności zapomnienia Co mogę innego, nie chcę wspominać W mojej głowie wojna domowa à la Palestyna Życie toczy się epizodami, ten muszę zakończyć W każdym tyle dobra, co zła Jak nauczyć pamięć, by zakryła błędy eratami, By wejść w rozdział, który uniesie mnie nad wzniesieniami Co dźwigam czuję w nadgarstkach bez kalkulacji dla strat Nie chcę wspominać, lecz to robię szukając lekarstwa To nie takie proste, jak mówi teoria, która bez doświadczeń niczym tak została skrzywdzona Polska, brak wniosków, brak tej nauki na błędach A ja nie chcę więcej go popełniać Ale Ciebie przestać upamiętniać i tego przestrzegać Odejdź z mej pamięci, bym czuł rytm samozrozumienia. Ref.: Jak nauczyć pamięć, by umiała zapominać? Więc tłumisz ból, wraca jego zdwojona siła Jak tlen potrzebujesz lekarstwa na wyjście z mojej głowy Wziąć lekarstwo, nie znaczy nie być chorym / x6