Kishore Kumar Hits

AK47 - Jest mi wstyd lyrics

Artist: AK47

album: Autopsja (Reedycja)


Daj spokój...
Co to było?
Kolejna doba, oczy się nie zamykają, szare twarze łkają
Oczy łzawią, bo szare twarze o siebie nie dbają, na hajs się zadłużają
I hajsu nie spłacają bo hajsu na dług nie mają
To ćpają, palą, po kipie walą ile wlezie
Nocami się błąkają po klatkach przy parapecie
W piwnicy na bloku, na ulicy czy w toalecie
Byle było ecie pecie, dobrze wiecie o czym mówię
Więc jak spłacić długi, szybka dycha na szlugi
Półtora tysiąca zgarniesz lub punkt drugi
Wyłapiesz półtora roku w dodatku nie masz papugi
Którą opcje wybierasz, drugą wybierze głupi
Robiłem to samo w zimę i w lato
Parę lat i co ty na to, wstyd mi za to
Robiłem tak do czasu, aż znalazłem się za kratą
Teraz żyję, choć ciężko żyć to wiem, że warto
Nie raz widziałem osobę do muru przypartą
Bez wyboru, to w dłoni z jedną kartą
Miała szansę to wolała żyć w pogoni za pogardą
Ma, tak jak chciała, teraz wszyscy nią gardzą
Są tacy co sobie radzą mimo wielu akcji
Począwszy od narkotyków do innych atrakcji
Mi ze starych nawyków została jedna (jedna, jedna)
Powrót do wspomnień, które prowadzą do sedna
Pamiętam jak staczałem się w szybkim tempie
Lałem nieraz po mordzie i sam dostałem po gębie
Choć byłem nieznośnym dzieckiem to wielka siła we mnie (szedłem)
Do celu dojdę, nie będę szedł nadaremnie
Teraz prochy i promile są mi obce
Jestem sportowcem, hip-hop'owcem tak jak chciałem
Dawniej nie pomyślałem, że wydam legalną płytę
Wydałem, a Ty znajdź to co w niej ukryte

Mojej matuli bardzo współczuję
Choć uśmiecha się wciąż to wiem co czuje
Choć jest ze mnie dumna to wiele wycierpiała
Miała syna zmorę, teraz ma syna jakiego chciała
Czasem siebie się wstydzę i choć widzę brudną ulice
Na której czuć znieczulicę, swoich czynów się wyrzekam
I wszystkich to przed Wami przyrzekam
Że ten grzech będzie mi obcy
Też go miałeś, ja nie mam, staram się być pomocny
Brałeś, nie biorę i nie używam przemocy
Czasem muszę, losu nie kuszę, nie wędruję w nocy
Nikt teraz nie wychodzi z domu bez batona lub kosy
Aż się jeżą na głowie włosy, nawet po słowie posyp
Znam je na wskroś, mam go dosyć ale dozy
Przyjemności nie miałem, to pozy
Narkomańskie pamiętam jak dziś bo sam tak stałem
Wygięty w chińskie osiem, każdy kurwa nie w sosie
O losie, dlaczego z takimi mordami to się
Zaprzyjaźniłem, bo każdy beton miał w nosie
Pozdrawiam całą zgraję, słyszysz ironię w głosie?
Pozdrawiam przyjaciół co idą ze mną w parze
Co mnie szacunkiem darzą i których tym samym darzę
Nie tych, co się cieszą jak poniosę porażkę
Tylko tych, co za mój sukces z uśmiechem postawią flaszkę
Wiele się zmieniło, twarze nie są te same
Są nowe na dworze i przy drinku w barze
Przy produkcji płyt i przy każdej sytuacji
Jak zgarnę gażę, podzielę się hajsem z tej samej racji
To pomagam jak Wy mi pomagacie, pomagam jak mogę
Jak będzie trzeba to oddam nogę bracie
Daj rękę kochana, ja Cię zaprowadzę
Na szczyt góry świata by szczęśliwie żyć razem
Aniu, by szczęśliwie żyć razem

Поcмотреть все песни артиста

Other albums by the artist

Similar artists