Dzieciak wynurza się o nocnej porze Na własnych śmieciach jest więc Myśli że może bezkarnie zajebać w nos Grożąc ziomkowi nożem Potem krewnemu za koks, a ten sos to grosze Skorumpowany pies jak pies traktuje ludzi Więc któregoś dnia wszedł i myślał że wydusi Od Bandito info lecz brutalnych metod użył Bandito to dzieciak i tego dzieciaka ubił na śmierć Potem ćwierć litra przechylił, też myślałem że piekło A wokół się nikt nie zdziwił, zwykła sytuacja Dawniej też każdego bili, jak wyglądała kolacja? Czy was zwierzęta karmiły? Kręcą jak jebane gnidy W interesie państwa, jest tego w chuj jak ofiar nałogu pijaństwa O wiele więcej draństwa, jakie nas otacza Połowa tego chamstwa, mimo woli umysł spacza Życie ich zmusiło lecz tego się nie wybacza Że poszli tą drogą na której co dnia się zbacza Bo wokół same pokusy, a co drugi się stacza Z kim przystajesz takim się stajesz i to Cię przytłacza Nie świat jest zły, lecz my i nie wszyscy wiedzą Że kły szczerzą na tego który obok przechodził Teraz Cię nie obchodzi co o tobie powiedzą Jest granica której się strzeż bo się w końcu dowiedzą I przyjdzie taki dzień, taki jak dnia poprzedniego Że co rano budzisz się z myślą by już być za bramą Jak mendy chodzą za tobą grzechy a wyrok jest karą za błędy A to pierwszy krok by znaleźć się za kratą Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Czuję się jak małpa w klatce, gdy zza niej patrzę To jedno widzę w sumie, przelał się goryczy strumień Tych ludzkich sumień ciągłych nieporozumień Których nie ogrzewa płomień, zmęczone dłonie Co nie znasz tego jeszcze, zapytaj ludzi co budzi Ich ze snu studzi im głowy to się nie znudzi nigdy Za marne grosze zapierdalać jak roboty W poszukiwaniu szczęścia, w poszukiwaniu floty Upragniony polski złoty, wciąż marzysz o tym Chciałbyś poczuć jego dotyk, w kierman przytulić W tej miejskiej dżungli silny być jak goryl musisz Choć zbyt często los ten kusisz, w przepychu dusisz Szybko puścisz z dymem to co nie legalne bracie Gdy jesteś na zawiasie nie ma mowy o mandacie Chcą byś miał obsrane gacie pod ich dyktando Na pełnej nieświadomce zrobisz wszystko to i tamto Już dobrze znam to, każdy zna to nadto Nie próbuj przyfikać bo Ci mordę szybko zamkną Na dołku manto, siniaki za gram baki Odczuli na skórze już nie raz dobre chłopaki Nie zmienię tego raczej, może pójdę się napić I zza mentalnej kratki wciąż się gapić muszę I widzę jak chcą wadzić sobie zepsute dusze Ty przemyśl sobie sam kto na dole kto na górze, brat Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle) Gorillo gorillo in the jungle (in the jungle)