Silny jak nikt inny Choć prawa w ryj bije Że wiem tyle co zjem i ile wypije Gorący chłód tropikalnego słońca Ja nie znam słowa głód Ja nie znam go i Jak pije to za dwóch I w chuj przy tym wpierdalam I pije nektar słów tu Ze świętego Grala I nie żałuje słów Tu wódka krew mi studzi Karmię się mięsem z kur i krów a chciałbym z ludzi Powiedz, po co się budzić jak można w ogóle nie spać Wlać procentowy sok, ćpać proch Niech gra orkiestra Wigilię i Sylwestra miewam każdego dnia Łaknienie młodej krwi wyostrza węch i smak To pentagram wpisany w DNA od zła Odbicie mego łba to w lustrze głowa kozła Za ból, złość, rozpacz tym karmię się na miejscu Śmierć biorę na wynos trzy razy licząc do sześciu Chcę jeść już i chlać bo mam do tego powód Chuje mnie ob. Chodzi, ze gdzieś ktoś umiera z głodu Jestem tylko ja, mój rozum, nie brak pragnienia chęci Z Szatanem gram w Jumanji śmiejąc się w mordę śmierci Wszystkich zdążę zakręcić, a słabych z błotem zmieszam Jestem iber ales, kurwa, jak Trzecia Rzesza Silny jak nikt inny Choć prawa w ryj bije Że wiem tyle co zjem i ile wypije Ja najchętniej opierdoliłbym konia z kopytami Albo tego typa co stoi za nami Wygląda smakowicie Uwierzcie mi, jak go posolicie będzie ... Będzie smakował wyśmienicie Pospolicie wpierw zjadłem mu nogi Takie kościste, a lubię obgryzać kości Dość mi tu tłuszczu z jedzenia nie mam żadnej przyjemności A krwiste mięsko chętnie bym pochłonął w całości Następnie otworzyłbym klatkę i skakał z radości Na widok serca dreszcze mam przyjemne a nie mdłości Polizał bym je, usmażył i zaprosił gości, Lucyfera w całej okazałości I przyjaciela co stracił resztki swej godności Wprawdzie podobny do zera – o Judasza mu chodzi Co go ogień sponiewierał, piekielny byt mu zaszkodził Lesz kogo się spodziewać pośród bram piekielnych Bohaterów honorowych i swym ideą wiernych Spotkasz takich co wbiją nóż w plecy w zaułku ciemnym Idziemy do piekła Płonący świat podziemny Tam będziesz żarł ile chcesz, lecz będzie musiał być uprzejmy Wobec naszego Pana, Pana jedynego, Co do gara wrzuca spowite złem dusze i te dusze zjada Wypełnia pustkę swą słabościami tych dusz Czując słabości skurcz Król się zadowala Ty jesteś moją słabością A jak w nią uwierzę To z przyjemnością pożrę tego typa jak zwierzę Nie jestem taki pazerny, ale patrz jak bierze Jebany się sprzeciwia Pomóż bo mi coraz ciężej Nie pomogę, w ogóle nie mam ochoty na mięso ludzkie Z bóle to przyznam, bo wiem, ze się w nim specjalizujesz Ty, powiesz, to jak staniesz przed Królem Podziemia Co czuje twój zapach od początku twego istnienia Wiesz co, pomogą ci tylko się z tobą droczę Lubię się napić, przepraszam, pół litra poproszę Czego się gapisz? Zapraszam do spożycia przy stole Z colą czy spritem drinka? Wiesz, co z colą wole Stoją drineczki pół na pół a kto chce piwo dostanie z tej beczki Wrzuć ta typa na grilla Uczta sroga umila, wczasy nam wszytki przypomina O gula, lecz czy to nasza wina Że lubimy zjeść i czasem napić się piwa, eee? O gula, lecz czy to nasza wina Że lubimy zjeść i czasem napić się piwa, eee?