Rapery, no siema rapery, co jest do ciężkiej cholery? Nie kumam waszej bajery Imma motherfuckin bad to the bone, ale zawsze szczery Nie wyższe sfery a chodniki Bloki, ławki, klatki i brudne dusze które zakrywają dobre marki Drogie zegarki i te tanie mierzą ten sam czas A z diabłem taniec gubiąc kroki tańczył każdy z nas Robiliśmy to co musieliśmy robić żeby przetrwać Kiedy było ciężko, kiedy było lekko Lekką ręką płynął pieniądz wiedz to Ulica dała w kość, dała sos, kilka cenny lekcji Pamiętałem o nich przy pierwszym wjeździe do beczki Piekary areszt śledczy, wywózka na Mielęcin I nie dałem się złamać nawet gdy CBŚ węszy ♪ Europejski hotel, tam przy Saskiej, 5 rano Dolce & Gabana made in Milano Słoma z butów mi wystaje, a z kieszeni siano Ja latam ze sprzętem sam, a ty chodzisz z obstawą Mało, ciągle mało, ja chce więcej ile by nie było 3 doba sam ze zwijką, ja przed bryłą Ja jestem pierdolnięty, schizofrenik, brak empatii Podaję pałę paląc cali w nowym maserati Do ust się spuszczam, ona mówi: "Malik, niebo w gębie" Potem się budzę i czuje wstręt do samego siebie Jebać kurwy, jebać system, i jebać też ciebie Jak masz z tym problem Podejdź, skończ to pierdolenie!