Kiedy w nocy zamykam oczy Dużo więcej tu widzę Moich bliskich choroby Grymas bólu, jak gaśnie w nich życie Mam przed oczami ten dzień, ten krzyż i tabliczkę Mojego ojca bo byłem tam, choć go nie znałem i nienawidziłem To duchy chcą się ze mną układać Jak te z prokuraturą, co ma w zawiasach Same przychodzą, ja ich nie zapraszam Patrzą ciągle jak coś przez Judasza, oh I kiedy kładę głowę na poduszkę, z wygody Jak wsadzam nogę w Nike'i na poduszce, sny Jak butelki są puste, kłopoty na głowie Jak węże na greckiej meduzie Widzę twarz mojego dziadka Która z godziny na godzinę jest chudsza Wziąłbym się nachlał, ale dla syna odstawiłem wódkę Duchy mówią pij, pij, pij Ja na to, że tam nie wrócę Te węże na greckiej meduzie Nie chcą odpłynąć razem z Morfeuszem, ah Ja tam nie wrócę, bo ciągle tłumię ten gniew W głowie się włóczę, złe myśli pochłoną mnie Babcia mówiła - "Złe duchy szukają złych ludzi, co krzywdzą za nic" Nie chcę być taki... Idę sam i otula mrok Pokój moim ludziom jak Ayano Czuć chłód jak Eskimos Wybieram jaranie (?) Moje myśli ciężkie jak sumo To zło ciągle karmi nas To bagno nas wciąga i trzyma za kostki Ja jestem już kurwa w tym po pas Ja mnożę wschód, gdy czuję ból Nie liczę strat Jesteś jak tchórz Zaprzeć mi musicie strach Jakie to mistrz, z twoich ust leje się szlam Dla ciebie spadnę, nie że cud na wiatr Demony zatańczą, a z nimi ja Zatopimy cześć i uroni łzę Spadnie jej włos, gaśnie cały twój flex Jeden z moich rąk i będziesz musiała biec Te duchy siedzą mi na łbie Topię się w pustej wannie Chciałyby, żebym był na dnie I coraz głębiej w tym bagnie Te duchy siedzą mi na łbie Topię się w pustej wannie Chciałyby, żebym był na dnie I coraz głębiej w tym bagnie Ja tam nie wrócę, bo ciągle tłumię ten gniew W głowie się włóczę, złe myśli pochłoną mnie Babcia mówiła - "Złe duchy szukają złych ludzi, co krzywdzą za nic" Nie chcę być taki...