Apatyczny blask W błagalnych rojeniach Lichy płomień Widziany w omdleniach Echa pękania Gmachu rozumu na szczytach rozpaczy Cicha litania Zdławiona brzemieniem tysiąca snów Milczenie na powrót stanie się wrzawą Choć słowa służą jedynie ucieczce Nawet gdy majaczy Wgląd w osnowę Wewnętrzne oko Jest wywrócone Być niczym Być skazańcem niczym Danaidy Być niczym Być obmierzłym niczym Styks Gdy spływa na nas Łaska i dar chromy Jasność przeistacza Ekstazę w trwogę W śmiesznej i tragicznej Pozie rozpostarci Niezrównany obraz Widowiska dumy ludzkiej Powtarzanie nie nada sensu Istnienie powinniśmy w próżnię zatopić Fala wśród fal Krzyk bez echa Rozgwieżdżone niebo Bądź naszym grobem Być niczym Być ślepcem niczym Hod Być niczym Być błędem niczym człowiek