Zastanawiam się zbyt długo co dla mnie najwięcej znaczy Bo ciężko mi będzie to kiedyś wybaczyć Nadal chcę swojej tak trasy Tym razem cztery i spore straty Wszystko jak przez mgłę, to skandal A wszystko przeze mnie Jak dobrze pójdzie to pojedziemy furą Ewentualnie wychodzi jak zawsze, wychodzi strasznie Za idiotę masz mnie Chcesz zwiniętą kasę, założyć maskę Dawaj na parkiet Chcę myśleć inaczej, że był jakiś powód Nie cofnę się raczej Nie uwolni mnie wkręta I czuję się gorzej niż czerwona strzała na ostrych zakrętach I tylko się wkurwiam, że takie momenty pamiętam Udręka, swój los trzymam w rękach Częściej nim gram, sam na sam Z reguły nie trafiam Co? Brzmi znajomo? Tyle rzeczy poza kontrolą Tyle pytań czy wolno Tyle pytań czy za wolno Tylе, tyle pytań czy za wolno Tyle, tyle (tylе, tyle, tyle) I każą mi bardziej uważać Choć karą jest dla mnie uwaga Dziwna ta wasza zabawa I dalej nie robi mnie trawa Wylane, że na ziemi lawa Nic się do kupy nie składa Nic się nie trzyma, wieje za mocno Czemu się dziwią, że bar im wypada I deszcz znowu pada Wyjaśniona sprawa Będę czekał aż przestanie Ta dziwna zależność humor poprawia I mój pancerz się odnawia Patrz, jest lepiej Nauczyłem się odmawiać Jest już lepiej Nie chcę słuchać twoich tracków, twoich tracków (nie) Jak mi się zachce sam sobie znajdę Przecież byłem taki śmieszny, taki śmieszny Co to za beka, na gitarze trochę wylane Nie jestem z tych co będą mieć ci za złe Nie zawracaj gitary mi, bo kieruję się na plażę Patrz na ilość styli, jestem bi Ricky spodnie no i Patagonia tee Wiem dlaczego rodzina ma swój własny tree Zawsze na fazie mój dream team Niech wypełni przestrzeń, pij Proszę nagrajmy ten kick Proszę niech będzie już beef Bo ciągle brakuje emocji