Znowu nie dowożę Łatwiej się nie da mieć Brodząc się topię Seria odmrożeń Zawsze udawałam Sukcesu utopię Albo się uda Albo to wszystko wybuchnie Niepodobne z mojej strony się poddawać I siedem dni z rzędu płakać Nad rzeczami, z których nie jeden mógłby drwić A mnie tak ciężko się poskładać Bo nie umiem średnia być A przecież jestem Po co ten stres? Po co ten stres? Bo nie umiem średnia być A przecież jestem Po co ten stres? Po co ten stres? Myślałam, że czekają mnie wieżowce Spojrzenia obce Spotkania wzniosłe Nagle pojawił się wewnętrzny postęp Kalkulacja wszystkich nakładanych na siebie obostrzeń Myślałam, że czekają mnie wieżowce Spojrzenia obce Spotkania wzniosłe Nagle pojawił się wewnętrzny postęp Kalkulacja wszystkich nakładanych na siebie obostrzeń Bo nie umiem średnia być A przecież jestem Po co ten stres? Po co ten stres? Bo nie umiem średnia być A przecież jestem Po co ten stres? Po co ten stres? Bo nie umiem średnia być A przecież jestem Po co ten stres? Po co ten stres? Bo nie umiem średnia być A przecież jestem Po co ten stres? Po co ten stres?