Kiedy jadę samochodem, a za oknem kapie deszcz Myślę sobie z przyjemnością do roboty spóźnię się Szef się spieni znów jak kapral, potem rzuci stary tekst Jak się ciągle będziesz spóźniał no to pożegnamy się No to pożegnamy się Co dzień robię tu to samo, coś przekładam z kąta w kąt Z nudów zaraz coś wysadzę tylko muszę znaleźć lont Kierat kręci się przez lata nikt nie pyta mnie o głos Czemu muszę tutaj siedzieć, gdy w tym czasie leci Kloss Gdy w tym czasie leci Kloss Ja chcę leżeć, do roboty nie chcę iść Ja chcę leżeć i nie robić dzisiaj nic Ja chcę leżeć z kobietami albo sam Ja chcę leżeć, bo to przyjemny stan Bo to przyjemny stan Czy się stoi, czy się leży choć perspektyw tutaj brak To ja wolę w pracy leżeć co innego może stać Chodzę między regałami tak z dnia na dzień, z roku w rok Mózgu często nie używam, chyba zacznę pisać blog Chyba zacznę pisać blog Gdy się zbliża poniedziałek w środku się odzywa wrzód Coś podchodzi mi do gardła, czuję znów drętwienie nóg To nadchodzi nieuchronnie, pod kołderką cicho łkam Trzeba jutro rano wstawać, może ja mam inny plan Ale ja mam inny plan Ja chcę leżeć, do roboty nie chcę iść Ja chcę leżeć i nie robić dzisiaj nic Ja chcę leżeć z kobietami albo sam Ja chcę leżeć, bo to przyjemny stan Bo to przyjemny stan