Kiedy siedzę za sterami chcę się zmierzyć z absolutem Zemsta dziś smakuje słodko, kiedy wolność jest bankrutem Kiwać, węszyć, podsłuchiwać, upokorzyć naszych wrogów Aby, poza Jednym Słusznym, nie wierzyli w innych bogów Nienawidzę wegetarian Myślę, że to są faszyści Adolf też nie jadał mięsa Gorsi tylko rowerzyści Nie używam konta w banku Nienawidzę samochodów Ja nie lubię komputerów Nie rozumiem żadnych kodów Czarne Słońce nad Warszawą Wszechmogący robi czystki Wszyscy boją się jednego A ten jeden boi się wszystkich Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! Kroczy dumnie ze swą świtą, chociaż wie, że lód jest kruchy Marionetki na sznureczkach wykonują głupie ruchy Zaślepiony pochlebstwami i poparciem prostytutki Zanim prezes zauważy, głodny tygrys się obudzi Czarne Słońce nad Warszawą Wszechmogący robi czystki Wszyscy boją się jednego A ten jeden boi się wszystkich Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! { Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! Czarne Słońce! }