I tylko szum i szum
I las i szum
To las tak szumi,
Szumny tłum
Na liści strzępkach
Krząta się
Szelestny szmer,
Powietrzny chrzęst.
Zaświecił liśćmi
Listo pad,
W listowiu swojski
Świetlny kształt
Pomiędzy krzaki
Wsnuł się blask,
To strzęp księżyca
Zwisł zza drzew.
I strzęp ów świetlny
Wskazał mi
Gdzie złożyć można
Ciężki łeb.
Roślinność, wilgoć,
Ściółka, mech
Westchnąłem: Ech...
Zaległem wnet.
Polana to
Spomiędzy drzew
Przyjęła mnie
W szorstkości swe
Bym zaległ był,
Jestestwem wnikł
W kolejnych wielkich
Rzeczy bieg.
Tutaj się właśnie zaczęło
Jesienne umieranie
A w nocy wyostrzone jeszcze
Chłodem i jego zapachem
Niedopowiedzeniami
A blaskiem nikłym
Jak rzekłem, padłem
Najpierw drobniejsze stworzenia
Zaczęły przychodzić do mnie i prosić
Bym ich wysłuchał,
Bo działo się coś ważnego
Coś co wstrząsnęło polaną.
A, że mnie zaakceptowano,
Na hura wyznaczono
Naczelnym
Czasu było mało na dyskusję,
Stworzeniem tutaj,
Zewsząd na polanie począł
Ruch przyjemny formować, większy.
Biedronki, pasikoniki, dżdżownice
I kret kosmaty,
Porady, narady,
Huczna, nocna uczta, wilgotna,
A liście pachniały i gniły
Bez echa, bez szlochu, ot jesień,
Ot pełnia księżyca
Podsumowanie zysków i strat.
Oto się mniejsze chłopaki
Tarabanią pod stopy, dłonie
Ja leżę i słucham,
Gdy śpiewać zaczęła do ucha
Królowa biedronek
(ładna)
,, Na, na, na,
Nabawisz się pan skrzepu
Z tym ciśnieniem...
Na, na, na,
Nabawisz się pan skrzepu
...na istnienie.
Z tym ciśnieniem
Na istnienie
Za wszelką cenę,
Skrzep
Rozluźnij się pan,
Nie bądź kiep
Zanim ci
Eksplo
Duje Łeb!"
Życzenia zbożne,
Życzenia grzeczne,
Z ust bożej krówki
Jej mówię,
Że dziękuję
O więcej nie pytam,
Nie proszę.
Biorę głęboki wdech
I jakby
Rozjaśniło się wokół.
Biedronka hi, hi,
Jeszcze całusa przesyła.
Czuję jak można z naturą blisko
I we mnie zaczyna osad jakiś
Krystalizować się, wytrącać
Ta sól bytów,
Kryształek gorzki
I myślę...
Gdy myśl urwała się sama,
Bo westchnąłem
Jak po długim łkaniu
I utkwiłem z tym szlochem
W jakiejś kolejnej,
Choć jaśniejszej trochę
Ramie czasu.
Wyświecone pod nosem
Wytarłszy rękawem
W oczko powierciwszy piąstką
Skoncentrowałem się na tym
Co wrona miała,
Rzadki okaz,
Do powiedzenia od wron.
Nie była oswojona,
Narwana i skoczna wrona
Nie w bawełnę,
Nie przez bibułę,
Ale wali wrona wprost:
,, Kraaatastrofalny stan,
Sakraaaaaamencko
Karygodne to!
Nie wykaaaraskasz się pan.
Kaaarmić się taką karrrmą?
Kraaawawica zaleje,
Krrrwa mać.
Odkraaatuj pan sobie
Widok na świat.
Dziękuję,
Pięknie się zrobiło,
Super się poczułem,
Pojaśniało za drugim wdechem
Westchnieniem,
Jasno jak na zimę w Sylwestra
(Na każdym śniegu w Sylwestra
Jest to wrażenie jasności,
Wiadomo, alkohol, emocje)
A toż to dopiero listopad,
Przed nami miesiąc grudzień,
Podchodzi świerszczyk tymczasem
Na kość zmarznięty
I mówi,
Świerszczy mi świerszczyk przestrogę:
Ś, ś, ś, ś, ś, ś, ś...
Niestety świerszczyku nie mogę,
Masz bardzo złą wymowę,
Nie zrozumiałem nic.
Zawstydził się i znikł,
A łąka w rechot, w ryk.
Znaleźli sobie seplena, niebogę
Na pośmiewisko.
No wstyd!
A swoją drogą czy Seplen
To jest właściwe słowo
Na określenie kogoś
Z niedoskonałą wymową?
Поcмотреть все песни артиста