Kishore Kumar Hits

Coma - Łąka 3 lyrics

Artist: Coma

album: 2005 YU55


Westchnąłem okropnie
Głębokim oddechem
Tak, że wyszedłem ze środka siebie
Znów na polanę, na łąkę.
Teraz tu szron na trawie lśnił
A oddech zawisł
W postaci mgły
Na kilka chwil
Jak dym.
Zadrżałem z zimna,
I ze wspomnień
Szelestu chrust z oddali...
Grzybiarz to czy zwierz?
Nie pomnę...
Szadź tu
Skrzy się lśni,
Ach! Zmierzch już
Jesienny i zły,
A we mnie skrzył się
Widm bezkresnych szereg.
Wwiercam wzrok w widnokrąg
Zmierzchający
Tam mogło przecież jeszcze świecić
Wspomnienie treści...
Lecz nie.
Zza mgły jedynie
Ryk przeciągły planet
Milczał swą nałogową odpowiedź,
Co tak ładnie powiedział Barańczak
W Widokówce z tego świata.
Ślad fosforyczny w pamięci
Jak by ktoś garścią bozonów
W oczy sypnął
I zwiał.
A niech mnie!
Tam zza krzaka,
Szok.
Lecz jak by oko wykol
Łysnął żubr
I zniknął.
Łysnął?
Żubr fakt,
Czy omam?
Czy?. Ooooo mam
Plecy zziębnięte, bolesne,
Ooooo i mam dreszcze
I ciernie na głowie
Cholernie się czuję,
Niepięknie, niedobrze,
Ach! Tego by jeszcze
Podniosłem się
Wreszcie
I w trosce o zdrowie
Upadłem z powrotem
Co nie takie proste
Bo dokąd?
Powiodłem wzrokiem
Wskroś okolicy,
Kompletny rozziew doznań,
Lecz widzę,
To Stoki
To obok żwirowni,
Taka dzielnica rolna,
Tam dalej ulica Pomorska
Bez trudu złapałem taksę
I tak se
Jadę z powrotem
Do pierwszego wersu...

Поcмотреть все песни артиста

Other albums by the artist

Similar artists