Śnieg sypie dreszczem białych lekarstw Druk nekrologu bardziej czarny Czcionka zgłodniałych kruków czeka On już nie będzie ptaków karmił Ostatni zastrzyk skupia ciaśniej Fartuchów biel daremnie czystą W ostatnim oknie we mgle gaśnie Ostatni wgląd na rzeczywistość Tak tak on to zrobi znów Tak tak choć go nie ma już Tak tak zechce zbudzić się Jak ze snu Przecież to nie sen Tak tak on to zrobi znów Tak tak choć go nie ma już Tak tak zechce zbudzić się Jak ze snu Przecież to nie sen Śnieg sypie dreszczem białych lekarstw Druk nekrologu bardziej czarny Czcionka zgłodniałych kruków czeka On już nie będzie ptaków karmił Pod stopą śnieg skrzypi jak drzwiami Którymi odszedł wbrew wszystkiemu Nikogo nie zastąpi pamięć Nikomu z nas tym bardziej jemu Tak tak on to zrobi znów Tak tak choć go nie ma już Tak tak zechce zbudzić się Jak ze snu Przecież to nie sen Tak tak on to zrobi znów Tak tak choć go nie ma już Tak tak zechce zbudzić się Jak ze snu Przecież to nie sen Tak tak on to zrobi znów Tak tak choć go nie ma już Tak tak zechce zbudzić się Jak ze snu Przecież to nie sen Tak tak on to zrobi znów Tak tak choć go nie ma już Tak tak zechce zbudzić się Jak ze snu Przecież to, to nie sen