Z perspektywy czasu Widzę świat grubasów Ospałych klan królów Spasionych do bólu Widzę czemu płaczesz Nad świętym obrazem Nie rozumiesz losu Niespełnionych marzeń! Z pespektywy wieku Widzę co uciekło Utopijne niebo Ekskluzywne piekło Analna parafia Perwersyjnie zbawia Na ziemi anioły przestały się stawiać! Z pespektywy gniewu Pluję w mordę niebu Z pogardą w nieboskłon Łamię swoje wiosło Łodzi którą płynę Rozciętym odbiciem Oplutego nieba Na głupoty szczycie Z perspektywy serca Nie znam swego miejsca Tułam się wśród ulic Szukam swojej kuli Mimo z braku wojen Ktoś wystrzelił do mnie Raczej trafił w serce A celował w skronie! Z perspektywy końca Wierze w boga słońca Natura to prawda Postawiona w zastaw Przez nas pochłoniętych Ciężko jest być świętym...