Poeci umierają Składają talent swój na grobach Swych nałogów Panie, wybacz, wybacz im Poeci umierają w pałacach swych W biedzie swej Pod okiem władzy są zupełnie nadzy Nadzy, nadzy, nadzy, nadzy W samotności i bez miłości Twej W samotności i bez miłości Twej W samotności i bez miłości Twej Panie wybacz, wybacz, wybacz Wybacz im! Gdy gwiazdy umierają w swym uwielbieniu W zapomnieniu, pośród wrogów swych Doradców mają złych Gdy gwiazdy umierają, ratchunek miesza się z żałobą I z handlem samym sobą W samotności i bez miłości Twej W samotności i bez miłości Twej W samotności i bez miłości Twej Panie wybacz, wybacz, wybacz Wybacz im! ♪ Poeci umierają, zapalam świeczkę dla nich dziś Pamiętajmy, pamiętajmy W samotności swej, bez miłości W samotności swej, bez miłości W samotności swej, bez miłości W samotności swej W samotności, bez miłości Twej W samotności i bez miłości Twej W samotności i bez miłości Twej Oni umierają, umierają!