Los to taka żmija Jednych bardziej tyka Drugim trochę sprzyja Jak u Panufnika Nawet order od Bieruta nie uchroni Przed oskarżeniami o formalizm Nie pomogła również muzyka dla wojska Do propagandowych filmów Nawet jako wiceprezes ZKP Też jestem trefny dla tej władzy Za "Warszawskie dzieci", za kolegę Witka - W getcie grałem z nim za kasę Gdy wróciłem do Warszawy po Powstaniu Nie znalazłem swych partytur w domu Nie spłonęły razem z całym miastem Tylko ktoś napalił nimi w piecu Z dymem poszły płyty z głosem Starzyńskiego I lutniczy warsztat taty Na co jednak pamięć świeża - Więc co nieco odtworzyłem z głowy Los to taka żmija Jednych bardziej tyka Drugim trochę sprzyja Jak u Panufnika Dla tresury swojej zgnoją lub nagrodzą Nie wiadomo, jak i kiedy Na zachętę puszczą do Szostakowicza I Berliner Philharmoniker Tam z Chaczaturianem przy wódce chlapnąłem Coś za dużo o swych planach Wnet dostałem prikaz, żeby grzecznie Pisać do słów Iwaszkiewicza Znów mnie polubili i do Chin posłali Do samego sekretarza Mao Ja tam w Chinach, a tu żona z epilepsją Przy ataku topi córkę w wannie Próżnia w głowie, a już jest zadanie nowe Mam w Londynie agitować Nawet nie zdążyłem szepnąć o ucieczce A już mam na stałe ogon Los to taka żmija Jednych bardziej tyka Drugim trochę sprzyja Jak u Panufnika Lecz Polak potrafi - nie upilnowali Dyrygenta Panufnika Z filharmonii tylnym wyjściem Szybki lot z Zurychu prosto do Londynu Ale była jatka - w kraju zamieszanie Międzynarodowy skandal Wielki kompozytor zniknął z radia, prasy Wstecznie poprawiono zdjęcia Żona mimo epilepsji poszła w tango Jestem singiel na wygnaniu Nic nie myśleć teraz, liczy się ta chwila Komponować, komponować Będzie tak, jak będzie, robię to, co umiem Tyle ładnych jest Angielek Będzie tak, jak będzie, robię to, co umiem Tyle ładnych jest Angielek Los to taka żmija Jednych bardziej tyka Drugim trochę sprzyja Jak u Panufnika Los to taka żmija Jednych bardziej tyka Drugim trochę sprzyja Jak u Panufnika