Jest między nami obcość, i sucha płynność upału I złoty piasek pagórka z podpisem wiatru falistym Nie znam Cię – i ty mnie nie znasz. A już cię w sercu zebrałem Jak grudkę piasku w dłonie ze śladu nóg twych strzelistych Serce wysyła Morse'em do twego serca sygnały Czuję puls krwawy w skroniach, na plecach mam ciężar nieba Drżą bezszelestnie w powietrzu myśli, napięte jak strzały Wiedz! Zgadnij! – i oto czujesz, i oczu błyskiem się gniewasz Wstajesz i idziesz wprost w słońce kołysząc morze jak welon Pierś zapomina oddechu przeszyta myślą na wylot Ciałem przekreślasz horyzont i mieszasz z grzywy fal bielą Na wielkiej palecie nieba mewy kolisty przelot Gdy cię u brzegu pożegna mych oczu paląca pieszczota Woda pieściwie otuli łęk bark twych zielonym zdrojem I gdy się mokro rozśmieje deszcz kropel w srebrnych migotach Bronzowym rzutem ramienia sercem mi przetniesz na dwoje