Ptak czegokolwiek by nie czuł Wplątany w błękitu sieć Brnie rozpostarty w zimnym powietrzu Znając wędrówki cel Ryba przemierza ocean Niesiona przez wód ciemnych prąd Ryba gdziekolwiek jeśli dociera Zawsze wie dokąd i skąd Tylko we mgle błądzi człowiek Na wietrze z niemocy drży Na szczycie góry tracąc oddech Kradnie powietrza łyk Cokolwiek skrywałby kamień Z pogardą rzucony do stóp W kamieniu zaklęta jest cisza i pamięć I skarga znoszona bez słów Tylko we mgle błądzi człowiek Na wietrze z niemocy drży Na szczycie góry tracąc oddech Kradnie powietrza łyk Jakkolwiek zapatrzeć się w słońce Gdy promień ku ziemi śle Kwiat ognia kwitnie i krzew gorejący Płonie złudzeniu wbrew Tylko we mgle błądzi człowiek Na wietrze z niemocy drży Na szczycie góry tracąc oddech Kradnie powietrza łyk