Dokąd to pójdziemy dziś? Ja na lewo, Ty na prawo, prosto nikt Zostaw uchylone drzwi Kto z nas wie czy to na pewno koniec już Mamy po dwadzieścia lat Zero kasy, trochę ciuchów i doświadczeń Dużych wspólnych małych spraw Proszę nie rozchodźmy się na zawsze nie Bo wciąż pamiętam te wakacje, gdy W gołębniku dałaś mi na palcu swym oranżadkę w proszku Doobiednie leśne sny, kijami biliśmy hitlerowców Opaleni kurzem lata, bańkami strzelaliśmy w muchy Upijanie wina w sadzie, pas dziadka, to wcale nie są Nie są bzdury, nie są bzdury, moja miła To złączyło nas na zawsze Nie są bzdury, moja miła Swoje dziecko chowam wciąż Przed facetem w garniturze i krawacie Twoje ciągle kusi wąż Pustym i dojrzałym jabłkiem z nasionami Jeszcze się nie damy nie Przyjdź o drugiej na plac zabaw pod kasztanem Odnowimy przysiąg sto Wypalimy faję z indianami bo Bo wciąż pamiętam te wakacje, gdy W gołębniku dałaś mi, na palcu swym oranżadkę w proszku Doobiednie leśne sny, kijami biliśmy hitlerowców Opaleni kurzem lata, bańkami strzelaliśmy w muchy Upijanie wina w sadzie, pas dziadka, to wcale nie są To wcale nie są bzdury Dokąd to pójdziemy dziś