Słowa na wietrze, zaczynam łapać co się da Za wolne dłonie mam Próbuję częściej, próbuję słuchać twoich spraw Próbuję coś Ci dać i nie mogę Bo ciągle słyszę nic, gdy pytam co się stało dziś Ty umiesz czytać tam, gdzie ja nie widzę A chciałbym Ciebie bliżej Uratuj mnie, na dole gdy spadnę Popłynę i zasnę na zakręcie, gdy samotnie pędzę Zaczynam biec, próbuję zmyć plamę Wyrzutów atrament, który blednie, ale trzyma jeszcze Za dużo westchnień, za długo czekam tracę czas A nie chcę się już bać i nie mogę powtarzać Że to nic i może tak musiało być Po prostu czuję wstyd że tracę siłę A chciałam Ciebie bliżej Uratuj mnie, na dole gdy spadnę Popłynę i zasnę na zakręcie, gdy samotnie pędzę Zaczynam biec, próbuję zmyć plamę Wyrzutów atrament, który blednie, ale trzyma jeszcze Bo ciągle słyszę gdy pytam co się stało dziś Po prostu czuję wstyd, że tracę siłę A chciałbym Ciebie bliżej Uratuj mnie, na dole gdy spadnę Popłynę i zasnę na zakręcie, gdy samotnie pędzę Zaczynam biec, próbuję zmyć plamę Wyrzutów atrament, który blednie, ale trzyma jeszcze