Nie umiem bez Ciebie żyć Bo szybko wraca to do mnie Kim byłem, a diabeł próbuje Zasłonić mi Krzyż Żebym zapomniał jaką daje siłę Gdy patrzę na moją rodzinę to widzę Że dla Ciebie nie ma Nic niemożliwego A skoro Ty mnie zmieniłeś To na prawdę nie ma Nic niemożliwego Kiedyś kochałem ulicę, Wciągnęła mnie jak Ja ściechy ze stołu Gdy witałem weekend A moi ludzie robili to ze mną To tani Mefedron I suki tak blade i zimne Że pomyślałbyś Że zabiło je ścierwo Trochę na pewno Mama budziła się w nocy I modliła się żebym Wrócił bezpiecznie A gdyby wiedziała co robię i po czym Z rozpaczy by pękło jej serce Dziś patrzę synowi w oczy I chciałbym uchronić go przed tym Przekleństwem Mój ojciec umarł od wódy Stary kolega ze szkoły dilował I powiesił się bo miał długi Inny tu biega wyćpany i mówi Że dalej to robi bo lubi Mógłby mieć żonę i dzieci A z małolatami wychodzi na kluby Tak trudno Cię Na tym świecie odnaleźć A tak łatwo siebie zagubić Te ulice pozmieniały moich bliskich Gdyby nie Ty, Panie, nie wiem Gdzie bym był dziś Uwierzyłem i nie zwątpię w Ciebie Nigdy Panie przyjdź i Uratuj mnie przed złem Boże Bo boje się ciemności Choć wychowałem się w niej To nie chcę żyć już bez miłości Ten koszmar to nie był sen Nie nie nie Teraz już dobrze to wiem Ye ye ye Modle się za moich ziomów Którzy nie poznali jak to jest Z podwórka SMS, do nieba SOS Nie chce już nigdy tak żyć Nie nie nie Nie wiem co gdyby nie Ty Nie nie nie Jadą za wiarę mnie Za to, że w bani Boga mam A nie grzech Mało kto z nich się do mnie odzywa Bo to słabe o Bogu nagrywać Taka muzyka ryje im beret Czują się jakby byli w kościele A cała reszta to spoko na scenie To, co mówią ma małe znaczenie Czy to dla Ciebie nie dziwne jest Że dobre życie jest godne pogardy A życie bandyckie nie Że imponuje nam zło i nienawiść Kto z kim się rucha A kto kogo spławił Kto kogo szuka i kto go wystawił Kto w jakich ciuchach i ile zapłacił I kto się zeszmacił a kto kogo zabił Ja nie mam za złe dzieciakom Że nie wierzą w Boga A w sukces i siano Bo typie kiedy sam Byłem dzieciakiem To wierzyłem w sumie w to samo Gdzie mają zobaczyć Boga jak w domu Kochają jedynie z pozoru W sieci szukają idola bo wokół Nie mają lepszego wyboru Dlatego muszę to grać W zalewie mroku rozpalić Iskierkę nadziei, ja muszę to dać Z mojego bloku do domów I wielkich osiedli Gdzie smutek i płacz Nawet jak zostałeś sam to pamiętaj Że Pan Cię nie skreślił i tak A Twoje Życie to skarb Te ulice pozmieniały moich bliskich Gdyby nie Ty, Panie Nie wiem gdzie bym był dziś Uwierzyłem i nie zwątpię w Ciebie Nigdy