Starszy Kalisz, jako pierwszy zaczął brać dragi Wąchanie rozpuszczalników pomieszało mu w bani W wyniku zwariował, opętany demonami Na strychu zrobił pętle i rozstał się z problemami Młody Zawadzki, ledwo go pamiętam Przez melanż wpadł w macki osiedla Domem dziecka straszył go w szkole pan Kurowski Chłopak spanikował i przedawkował nasenne proszki Młodszy Kalisz, był wysportowany Marzył o Legi Cudzoziemskiej lecz jego plany Niestety pokrzyżowały się w ulicznej bojce Został zakasowany przez zabójce Pająk, trenował gimnastykę W waleniu rady był mistrzem, ale dragi poległy mu psyche Gdy umarł mu kolega na rekach pękło w nim wszystko Wziął line i powiesił się nad Wisłą Tomson, był bandziorem Opowiedział mi swoja historie i nagrałem "bilet w jedna stronę" W biały dzień wykonano na nim wyrok Jeb, jeb, jeb, trzy kule w łeb, na miejscu zginął Konik, tak jak Tomi żył prawem broni Kochał szybkie życie i za hajsem gonił Dopadł go morderca z maszynowej broni Przyjął jedenaście kul gdy pakował na siłowni Kwaśny, był małolatem Zakochał się w pannie która stała się dla niego całym światem Zerwała z nim mówiąc, ze dziecko nie jest jego Chłopak wyhuśtał się dnia następnego Pietrzak, był wrednym, małym skurwielem Miał najebane we łbie i wpierdolił się w here Najpierw biegał ze srebrem, potem dawał już w kable Żona znalazła go w wannie, po złotym strzale Władek, występował w "pięć, dziesięć, piętnaście" Dobry małolacik uśmiechnięty zawsze Czasem po pijaku po gzymsie spacerował Raz omsknęła mu się noga spadł i pękła mu głowa Łysy, był wielki, wygrzany i lubiany Często imprezował bo lubił takie stany Trafił na morderce, pod pubem przejście Który mu bezwzględnie wbił trzy kosy w serce Starszy Zawadzki, miał ksywę żulik Po śmierci brata nigdy już się nie odmulił Poszedł w piętnastoletni melanż nie ma zlituj, bez kitu Przekręcił się przyćpany herą na chodniku Zyzek, był konkretnie wykręcony Przyjmował wszystko w ilościach hurtowych Przez cale lata ćpania na dno się staczał Odleciał w domu po zastrzyku z dopalacza