Kishore Kumar Hits

NNFOF - To Miasto Nienawidzi Nas feat. Bonson / Green / DJ Perc lyrics

Artist: NNFOF

album: No Name Fuck the Fame


Poszła szyba w aucie i dzida z radiem
Typ wypłaca babie płaskie evviva l'arte
Znam różne wersje i znam prawdę
I nawet kurwa nie wiesz ile razy w samym centrum się znalazłem
Miałem nóż na gardle, bo chuj chciał hajs mieć
Rozbiłem szklankę na japie, bo wkurwiał pacjent
Przyjąłem szklankę na japę nagrzany, także
Się nie przejąłem jakoś bardziej, znasz mnie
Pocięte ryje, żółte zęby, lepkie palce
Się wiedzie z fartem, to przytulisz lepsze partie
Jak masz problem, jeden numer, resztę sam wiesz
Jak masz torbę, jeden numer, chętnie sprawdzę
Dziś każdy chce mieć odzieżową markę
Szmaty robisz za trzy dychy, małolatom pchasz po bańce
Dasz po fancie, masz poparcie albo srał cię pies
Łap okazję albo sam się jeb, także wiesz
Raperzy rozpieszczeni strasznie
I najpierw chcesz to zmienić, a później zmienić branżę
Mówiąc delikatnie to niezły bajzel
Wypijam klina, zapijam, odpalam fajkę i popatrzę
To miasto nienawidzi nas jak nikt
Poznałem wszystkie sekrety tu
Jak zdradzisz jeden z nich, nastaw pysk
A resztę niech już osądzi Bóg
Nie ma znaczenia jak zaczniesz, a raczej kim będziesz kończąc
U mnie szczęście nie zawsze jest tym, co mi wolno
Mieć na własne, jak więź z moim miastem non stop
Gdy częściej kosze zerwane niż Basket z Boston, amen
Taki folklor, z podwórek do korpo
Zrób maturę mordo i świat stoi otworem
Ja stoję murem za swoim domem
Jestem tu na trochę dłużej, jebać miliony monet
Spisałem sto zwrotek o dwustu dupach i ziomkach
Minąłem się z nimi na kilometrach autostrad
Zobaczę widmo strat jak przyjdzie trzydziesta wiosna
Ci, których znałem na przestrzał, znów wpadną pod ostrzał
Scena to obszar szpanu, wioska dla mitomanów
Mają życie jak w Madrycie, tylko że nie w realu
Ja wolę statut No Name Full Of Fame dzieciaku
Bo pierdolę ich tak samo, jak śmierć dla rapu
To miasto nienawidzi nas jak nikt
Poznałem wszystkie sekrety tu
Jak zdradzisz jeden z nich, nastaw pysk
A resztę niech już osądzi Bóg
Raperzy grzeczni są
I nie wiem czy to jeszcze raper czy niedzielny gość
Raperzy kiepscy są
Tylko szkoda, że ten syf jest nieśmieszny coś
Kiedyś honor to kazał za ziomka oddać
Dzisiaj morda, morda, a na brodach torba
I wzrok spuszcza, na ulicach chcą puszczać
Na ulicach flow 2Pac, fajna nuta, ale ssiesz fiuta
Lubię wódę, seks, wódę, papierosy i seks
Ale w tłumie to się czuję, jak ten gorszy i śmieć
Pokaz mody, choć nie powiem, lubię dobre szmaty włożyć
Ale na billboardy to pchaj swoje rapy młody
Później pysk, bo tu z rapu chuj nie zysk
Mów bez "yy", a zobaczysz, że się liczysz głównie ty
Mówili kumple mi i dziś mam szansę się odwdzięczyć
Biorę butle i numery jakieś mam od dziewczyn
Raperzy rozpieszczeni strasznie
I najpierw chcesz to zmienić, a później chcesz być także
Mówiąc delikatnie to niezły bajzel
Ale musisz zostać, jak już wlazłeś, baw się
To miasto nienawidzi nas jak nikt
Poznałem wszystkie sekrety tu
Jak zdradzisz jeden z nich, nastaw pysk
A resztę niech już osądzi Bóg

Поcмотреть все песни артиста

Other albums by the artist

Similar artists