Nadeszli nocą, by spalić święty chram Krwi żądni jak dzikie psy Na duńskich tarczach płonął króla znak, A w oczach fanatyzm lśnił Nim pierwszy grot pomknął wśród gwiazd Obrońcy zwietrzyli wroga Lecz na nic to - gdy dzień zbudził świat Wokół szalała pożoga Choć mężnym wojom nie brakowało sił, Choć strzegły ich zęby skał, Królewski biskup sprowadził ludzi moc, A każdy do boju rwał I upadł gród, a czas zmienił bieg, Wróg sługi bogów wykrwawił, Zrabował skarb i swój sztandar wzniósł, Starą świątynię splugawił Lecz my wciąż żyjemy i pamięć w nas Nie zginie w nicości tamten czas Choć świat się obraca, nas ciągle gna To jedno wezwanie: Arkona! Nadeszli nocą, by spalić święty chram Krwi żądni jak dzikie psy Na duńskich tarczach płonął króla znak A w oczach fanatyzm lśnił Choć blakną już wspomnienia tych dni I czas pogrzebał ruiny, Staniemy znów jak jeden mąż Pośrodku nowej świątyni Bo my wciąż żyjemy i pamięć w nas Nie zginie w nicości tamten czas Choć świat się obraca, nas ciągle gna To jedno wezwanie: Arkona! Arkona! Arkona!