Za oknem młyn,to wiatr i deszcz W łóżeczku syn, kruchy jak świerszcz Znów pewno śni o władcy mórz Nie wie, że odeszłaś już Choć skarżę się na kurs pod prąd Sam dobrze wiem, w czym tkwi mój błąd Nie da się żyć na kredyt wciąż Znudził się taki mąż Ile lat trzeba iść I ile przebrnąć dróg By życiem swym wreszcie spłacić dług W co wierzyć, żeby Bóg Miał pewność w ręku, że Że w jednym dniu chciałbym zmienić się Chciałbym zmienić się, zmienić się Za oknem deszcz, jak ciepłe łzy Nasz kruchy świerszcz wciąż ufa mi Nie skrzywdzę go, nie przerwę snu Przecież Ty wrócisz tu Ile lat trzeba iść I ile przebrnąć dróg By życiem swym wreszcie spłacić dług W co wierzyć, żeby Bóg Miał pewność w ręku, że Że w jednym dniu chciałbym zmienić się Chciałbym zmienić się, zmienić się