Sylwester już byl, gdy ciebie poznalam A luty się skrzyl, gdy cię pokochalam A marzec nas wziąl w objęcia wiosenne Gdyś szeptal, że żyć nie umiesz beze mnie Świat się śmiał a ja na temat tych zdarzeń Zapisalam w kalendarzu bezliku slów i nut Gdyś w kwietniowa noc ponawiał zaklęcia I maj kiedy bez przyniosleś w objęciach Czerwcowy świt sloneczny tak I dojrzaly lipca smak I myślalam wciąż czy wiosna czy zima Czy to będzie trwać czy to się utrzyma I tym mi szczerą prawdę dziś Akacjowy mówi liść Aaaa, aaaa, nananana, ti Param papapapa, parampapa, parampapa, pa Param papapapa, parampapa, parampapa, pa Param papapapa, parampapa, parampapa, pa Param papapapa, parampapa, parampapa, pa Tymczasem, jak tchórz pojawil się sierpień Październik, jak nóż przysporzył mi cierpień I czas gluchy byl na słowa i listy Jak listopad zły i jak grudzień mglisty A gdy pierwszy raz zakpiłeś z mych marzeń Wykreślilam z kalendarza każde z milości slów Lecz wykreślić nut już nie potrafilam I tak samba się zrodziła z kalendarzowych nut I tak samba się zrodziła z kalendarzowych nut I tak samba się zrodziła z kalendarzowych nut I tak samba się zrodziła z kalendarzowych nut