Znów wychodzę na szluga Podjeżdżam pod chatę zioma Tylko, że nie palę ziomal Braciak przyniósł lepszy towar (Nie) Nie mogę nie spróbować Zimno w chuj, a płonie głowa Testy poszły aż za dobrze Weekend zaczynam od nowa (yeah) Sam nie wiem jak to się dzieje (Na) Nagle jestem w centrum, ziomal zalicza odkleje (By) Było nas tu trzech, teraz widzę osób siedem Wszystkie moje tripy to jebany ewenement Żyjemy trap, nawet nie wiesz czym jest ten styl Jak umrę ja, będą żyły te piosenki Mogę to rzucić, ale najpierw będę pierwszy Mam wyjebane kurwa w zdanie jakichś leszczy Żyjemy trap, nawet nie wiesz czym jest ten styl Jak umrę ja, będą żyły te piosenki Mogę to rzucić, ale najpierw będę pierwszy Mam wyjebane kurwa w zdanie jakichś leszczy Yeah, tańczy całe pokolenie (Zaw) Zawsze jestem czujny, nie chcę brać jej na widzenie (Du) Dużo mam na barach, każdy ziomal niesie brzemię Co dzień plany, tripy, bomba, na drodze po duży przelew (wow) Braciak mota uber, no bo nie mam aplikacji Mam dość już kontemplacji, chcę więcej rekreacji Yeah, w roku kilka mieć wakacji Ona chciałaby mieć też, ale robi tylko te obrazki Znów telefon mi dzwoni Mordo chill, jestem w drodze Mam na fonie jeden procent Się złapiemy jakoś potem Się złapiemy jakoś potem, nie jak przypierdolę proszek Lecę na trip, którym typek będzie stał jak totem Moje mordy pojebane loty i się wjebaliśmy, że ouou Fala zawsze daje pyszne stilo, może trochę słodkie jak haribo Trochę mnie popierdoliło ziomek, gdy poczułem zbyt wysoko lot Całe życie żyję moim trapem, nawet kiedy mam skok na bok Żyjemy trap, nawet nie wiesz czym jest ten styl Jak umrę ja, będą żyły te piosenki Mogę to rzucić, ale najpierw będę pierwszy Mam wyjebane kurwa w zdanie jakichś leszczy Żyjemy trap, nawet nie wiesz czym jest ten styl Jak umrę ja, będą żyły te piosenki Mogę to rzucić, ale najpierw będę pierwszy Mam wyjebane kurwa w zdanie jakichś leszczy