(Siema, z tej strony Dzakob) (Znowu się słyszymy) (Ten kawałek jest dla mnie o tyle ważny) (Że nie chciałem brać bitu z internetu ani od producenta) (Więc zrobiłem go sam, posłuchajcie wszyscy do końca) (Pozdro, dzięki że jesteście) Kiedyś sto kawałków w rok, a teraz co? Kiedy mam coś napisać to się łamie mi głos Wyświetliłem wczoraj co pisali fani (Od wczoraj to minęła kolejna noc) I obiecałem, że się odezwę Ale płaczę pod kocem jakbym miał depresję Nawijając o tym że depra jest wszędzie Lecz jestem odporny i nic mi nie będzie Tak myślałem Kiedy z dziewczynami nie szło mi po drodze to nagrywałem kawałek Potem ta sama dziewczyna kurwa patrzy w moje oczy I mi mówi, że na Instagramie zdjęć nie usuwałem Chciałem być smutnym chłopcem I to było paradoksem No bo byłem smutnym chłopcem U którego w tekstach były prawdziwe historie Nie chcę współczucia, gubię się w uczuciach Choć jak nie słuchałaś i tak nie posłuchasz W DMach od dawna (Miałem psychiatrę) A wspomnień jak rzeczy to nie powyrzucasz Toksyczny chłopak i skrzywdzony dzieciak Co przestał kochać w godzinę Nie wiem czy serio chcę robić muzykę Przez depresję się wypaliłem Jakbym jutro wstał zmęczony Dowiedział, że się rozstaliśmy I zerwał po dwóch latach z nią Siedział w pokoju i sam pił whisky Dalej się nie zmienia to co sobie zakładałem Bo robiąc kawałki nawet się nie uśmiechałem Chociaż moja mama była dumna ze mnie Bo w sklepach na półce moje płyty układane Wyjebane na Dzakoba Już nie wierzę w żadne słowa Zbierałem się dwa tygodnie żeby napisać to Zobacz Tak myślałem Kiedy z dziewczynami nie szło mi po drodze to nagrywałem kawałek Potem ta sama dziewczyna kurwa patrzy w moje oczy I mi mówi, że na Instagramie zdjęć nie usuwałem Chciałem być smutnym chłopcem I to było paradoksem No bo byłem smutnym chłopcem U którego w tekstach były prawdziwe historie